Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Rośnie sieć punktów ładowania elektryków. Kolejna bariera przełamana

W bazie Urzędu Dozoru Technicznego zarejestrowano już ponad 10 tys. punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Według ekspertów wciąż jest jeszcze dużo zrobienia w kwestii rozwoju infrastruktury, ale perspektywy są obiecujące.

Obecnie sieć ładowarek w Polsce rozwija się szybciej niż rynek samochodów elektrycznych. Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak w Polsce rozwija się infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych.
  2. Jakie są szacunki dotyczące rozwoju elektromobilności w kolejnych latach.
  3. Jakie są pomysły ekspertów, aby przyspieszyć elektryfikację transportu w Polsce.

W ostatnim tygodniu listopada liczba punktów ładowania samochodów elektrycznych dostępna w rejestrze Urzędu Dozoru Technicznego (UDT) przebiła barierę 10 tys. Na dzień 29 listopada było to już 10,2 tys. instalacji skupionych w niemal 5,4 tys. stacji. To głównie ogólnodostępne instalacje oddane do użytku, ale też stacje niepubliczne, których właściciele wystąpili o audyt UDT, oraz stacje wprowadzone do ewidencji i oczekujące na audyt.

– Większość z nich to ogólnodostępne ładowarki, które są instalowane już nie tylko przy supermarketach lub galeriach handlowych, ale też przy teatrach, bibliotekach czy szpitalach. Tempo inwestycji znacznie przyspieszyło i to na terenie całego kraju. Białe plamy na mapie, które wciąż występują na Mazurach i we wschodniej Polsce, stopniowo się zmniejszają. Infrastruktura rośnie szybciej niż liczba samochodów elektrycznych. Myślę, że w przyszłym roku liczba punktów ładowania w bazie UDT wzrośnie do 15-18 tys. – szacuje Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny firmy Powerdot w Polsce.

Wysyp nowych punktów ładowania obserwujemy zwłaszcza w ostatnich tygodniach. Według szefa polskiego oddziału Powerdota przyczyn może być kilka.

– Wzmożenie inwestorów w ostatnim czasie tłumaczyć można przepisami ustawy o elektromobilności, która wskazuje, że od stycznia 2025 r. budynki niemieszkalne posiadające minimum 20 miejsc parkingowych powinny posiadać infrastrukturę umożliwiającą ładowanie elektryków, o ile nie są zabytkami lub nie należą do sektora małych i średnich przedsiębiorstw. To jest co prawda miękki zapis, za którym nie idą żadne kary, ale zadziałał. To może być też efekt dotacji sprzed dwóch lat na budowę stacji ładowania oraz wejścia na rynek nowych graczy, zachęconych rozwojem elektromobilności w Polsce – wyjaśnia Grigoriy Grigoriev.

Na dynamiczny wzrost inwestycji w rozwój infrastruktury ładowania w ostatnich miesiącach zwraca też uwagę Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM).

– Z naszych danych wynika wprawdzie, że łączna liczba punktów jest nieco niższa niż wskazywana przed UDT. Zgodnie z licznikiem Polish EV Outlook Index na koniec października funkcjonowało ponad 8 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania, z czego 70 proc. to punkty AC, czyli wolne punkty prądu przemiennego, a 30 proc. DC, czyli szybkie punkty ładowania prądem stałym. W ostatnich miesiącach oddawanych jest do użytku wiele inwestycji rozpoczętych dwa-trzy lata temu. Wreszcie także widzimy w praktyce efekty działania programu wsparcia rozwoju infrastruktury ładowania prowadzonego przez NFOŚiGW w latach 2022-2023 oraz efekty unijnych programów – tłumaczy Maciej Mazur.

Ładowarek i elektryków będzie przybywać

Jak wynika z comiesięcznego raportu Polish EV Outlook Index, na koniec października 2024 r. po polskich drogach jeździło 76 055 samochodów osobowych, dostawczych i ciężarowych całkowicie elektrycznych (BEV). Flota osobowych BEV składała się z 68 494 aut (wzrost o 47 proc. rok do roku), a liczba rejestracji nowych pojazdów tego typu wyniosła 1 147 szt. (spadła względem września o prawie jedną czwartą). Najpopularniejszymi nowymi osobowymi modelami BEV w październiku były Tesla Model Y (93 sprzedane auta), Tesla Model 3 (87 szt.) oraz Audi Q4 e-tron (62 szt.). Na podium wśród marek znalazły się Tesla (184 szt.), Mercedes-Benz (119 szt.) oraz BMW (107 szt.). Udział BEV na rynku nowych samochodów osobowych w październiku 2024 r. wyniósł 2,4 proc.

Nie ulega wątpliwości, że obecnie rynek infrastruktury rozwija się szybciej niż rynek pojazdów. To jednak wynik tego, że przyrost liczby pojazdów został w ostatnich miesiącach wyhamowany nagłą decyzją o wstrzymaniu programu dopłat. Obecnie konsultowany program niestety nie napawa optymizmem. Daleko nam jeszcze w obszarze infrastruktury do rekordów – te dopiero nadejdą – podkreśla Maciej Mazur.

PSNM zakłada, że tylko w 2027 r. zostanie uruchomionych ponad 10 tys. nowych punktów ładowania, a w 2029 r. powinniśmy łącznie przekroczyć 50 tys. takich instalacji.

– Dwa miliony pojazdów elektrycznych, które zgodnie z naszymi szacunkami będą po polskich drogach jeździć w 2035 r., będą mogły skorzystać z ponad 100 tys. punktów ładowania. Do tego dojdą oczywiście dziesiątki tysięcy prywatnych punktów ładowania, które pojawią się w praktycznie każdym garażu. By przyspieszyć rozwój infrastruktury, potrzebujemy wsparcia regulacyjnego – od kwestii przyłączeniowych aż do implementacji unijnej dyrektywy RED II/III. Musimy także pamiętać o obowiązkach wynikających z rozporządzenia AFIR (rozporządzenie w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych – red.). Podsumowując, dużo jest jeszcze do zrobienia, lecz zaczynamy się już powoli zbliżać do stanu rozwoju rynku pojazdów konwencjonalnych. Na to jednak potrzebujemy jeszcze kilku lat – twierdzi Maciej Mazur.

Dwa miliony pojazdów elektrycznych, które zgodnie z naszymi szacunkami będą po polskich drogach jeździć w 2035 r., będą mogły skorzystać z ponad 100 tys. punktów ładowania.

Same dotacje do zakupu samochodów elektrycznych nie wystarczają

W budowę ładowarek włączyły się krajowe koncerny energetyczne. Tauron w wakacje uruchomił 200. stację ładowania pojazdów. Spółka podkreśla, że coraz częściej zgłaszają się do niej włodarze miast, którzy dostrzegają konieczność budowy tego typu infrastruktury na swoich terenach. Wskazują przy tym na lokalizacje przy centrach handlowych, urzędach, miejscach rozrywki czy hotelach.

Orlen z kolei w tym roku zainwestował w Euroloop – polski startup zajmujący się produkcją ultraszybkich ładowarek. Koncern już teraz na swoich stacjach ma ponad tysiąc punktów ładowania samochodów. Strategia Orlenu zakłada, że do 2030 r. uruchomi w Europie Środkowej 10 tys. takich instalacji.

Ambitne plany rozwoju w Polsce kreśli też Powerdot. Obecnie ma ponad 700 punktów ładowania i w przyszłym roku planuje podwoić tę liczbę.

– W kraju nie widać kryzysu związanego ze sprzedażą aut elektrycznych, raczej czekamy na moment, kiedy ta sprzedaż wreszcie ruszy z kopyta i zacznie stanowić istotny kawałek rynku. To, co będzie napędzać rynek w kolejnych miesiącach, to dotacje z programu Mój elektryk, o ile ich dostępność nie zostanie ograniczona względem poprzedniej wersji. Uważam jednak, że taki program to za mało. Potrzebne są też inne zachęty obok dotacji, zwłaszcza dla przedsiębiorców. To może być prawo do odliczenia całego VAT od zakupu czy leasingu auta elektrycznego, czy też preferencyjne stawki amortyzacji, a w przypadku konsumenta – zwolnienie z VAT. Takie rozwiązania funkcjonują już w innych krajach europejskich. Wdrożenie dotacji na zakup auta to najprostsza rzecz, jaką można zrobić, a ja postuluję, by pójść krok dalej i dać też inne formy wsparcia. Zwłaszcza że przy obecnej wielkości rynku w Polsce nie spowodowałoby to istotnego uszczerbku dochodów państwa. Nie mam wątpliwości – przyszłość jest elektryczna, niepewne jest tylko tempo zmian – przekonuje Grigoriy Grigoriev.

Warto wiedzieć

Będą zmiany w programie Mój elektryk

W piątek 29 listopada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zakończył konsultacje publiczne nowej wersji programu dopłat do zakupu, leasingu i wynajmu długoterminowego aut elektrycznych. Na dotacje popłynie ok. 1,6 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy. W tej wersji programu możliwe będzie otrzymanie wsparcia do 40 tys. zł, w tym przewidziano bonus za trwałe zezłomowanie starego pojazdu spalinowego oraz bonus w przypadku niskich dochodów.

NFOŚiGW podkreśla, że aktualna wersja programu Mój elektryk umożliwia dotacje na podstawowym poziomie w wysokości 18,75 tys. zł i podwyższonym w wysokości 27 tys. zł w przypadku posiadania Karty dużej rodziny lub deklaracji zwiększonego przebiegu. Fundusz wstrzymał nabór wniosków w ścieżce leasingowej, co tłumaczy przygotowaniami dokumentacji dla nowego źródła finansowania programu. Branża mocno skrytykowała ten ruch.

NFOŚiGW z programu Mój elektryk dofinansował około 25 tys. pojazdów elektrycznych. Łączny budżet programu realizowanego od 2021 r. wynosi 960 mln zł.

Główne wnioski

  1. W ostatnich dniach liczba punktów ładowania samochodów elektrycznych dostępna w rejestrze Urzędu Dozoru Technicznego przekroczyła 10 tys. To głównie ogólnodostępne instalacje oddane do użytku, ale też stacje niepubliczne, których właściciele wystąpili o audyt UDT, oraz stacje wprowadzone do ewidencji i oczekujące na audyt.
  2. Eksperci podkreślają, że obecnie rynek infrastruktury rozwija się szybciej niż rynek pojazdów elektrycznych. PSNM zakłada, że tylko w 2027 r. zostanie uruchomionych ponad 10 tys. nowych punktów ładowania, a w 2029 r. powinniśmy łącznie przekroczyć 50 tys. takich instalacji.
  3. Rynek elektromobilności w Polsce napędzać będą państwowe dotacje na zakup elektryków. Właściciele stacji ładowania przekonują jednak, że to za mało i potrzebne są też inne formy wsparcia.