Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Rusza walka o lubelski węgiel. Ministrowie gwarantują stabilizację produkcji przez trzy lata

Przez najbliższe trzy lata poziom wydobycia węgla w kopalni Bogdanka nie ulegnie zmianie – takie zapewnienie usłyszeli górniczy związkowcy od przedstawicieli dwóch ministerstw, choć sama Bogdanka swojej strategii jeszcze nie ujawniła. Uaktywnili się również politycy opozycji, którzy zainicjowali utworzenie parlamentarnego zespołu ds. obrony lubelskiego węgla. Obrona kopalni nie będzie jednak łatwa, bo popyt na węgiel spada, a konkurencja na Śląsku nie śpi.

Kopalnia węgla Bogdanka
Lubelski Węgiel Bogdanka planuje wydobyć w tym roku około 8 mln ton węgla. Zdolności produkcyjne kopalni sięgają około 10 mln ton. Fot. LW Bogdanka.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie deklaracje usłyszeli górniczy związkowcy od przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu i Ministerstwa Aktywów Państwowych.
  2. Kiedy poznamy nową strategię Bogdanki.
  3. Jak przyszłość jedynej kopalni węgla na Lubelszczyźnie oceniają analitycy.

Deklaracja przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu i Ministerstwa Aktywów Państwowych dotycząca utrzymania poziomu produkcji węgla w Bogdance padła na ostatnim spotkaniu z górniczymi związkami zawodowymi i uspokoiła nastroje pracowników kopalni. Przynajmniej na chwilę.

– To doraźne rozwiązanie. Na razie ministrowie mówią o utrzymaniu produkcji przez trzy najbliższe lata, co wynika z przedłużenia wsparcia dla elektrowni węglowych w postaci rynku mocy do 2028 r. Węgiel będzie więc potrzebny polskiej energetyce, łaski nam tutaj nikt nie robi. Przez ten czas miejsca pracy w Bogdance będą bezpieczne. My walczymy nie tyle o utrzymanie wydobycia, ile o utworzenie planu transformacji regionu. Chcemy wynegocjować taki model transformacji, by najpierw powstały alternatywne miejsca pracy, a dopiero potem likwidowano górnictwo. Musimy więc najpierw ocenić, ile to będzie kosztowało, wystawić rachunek i wtedy możemy mówić o zmianach. W przeciwnym razie region lubelski czeka katastrofa – wyjaśnia Jarosław Niemiec, przewodniczący związku zawodowego Przeróbka w kopalni Bogdanka, który w styczniu przeprowadził ośmiodniowy protest głodowy w obronie zakładu.

Lubelski Węgiel Bogdanka w całej grupie zatrudnia 6,2 tys. osób. Pracowników kopalni zaniepokoiła strategia ogłoszona przez grupę Enea – głównego właściciela Bogdanki – o planowanym radykalnym zmniejszeniu zużycia węgla. Zgodnie z nową strategią energetycznego koncernu w 2030 r. zużywać on będzie zaledwie 4,5 mln ton czarnego paliwa, a w 2035 r. – już tylko 2,3 mln ton. Przy tak niskiej produkcji Bogdanka nie miałaby racji bytu. Dla porównania, w 2024 r. Enea spaliła 8,5 mln ton węgla, z czego większość pochodziła właśnie z lubelskiego zagłębia.

Do elektrowni z grupy Enea (Kozienice, Połaniec) trafia ponad 80 proc. węgla wydobytego przez górników z Bogdanki. Pozostała część sprzedawana jest m.in. okolicznym zakładom przemysłowym, a niewielkie ilości jadą koleją na Słowację, gdzie Bogdanka chce rozszerzać swoją sprzedaż. W całym 2024 r. Bogdanka wydobyła 7,9 mln ton surowca, a wstępny plan na 2025 r. przewiduje utrzymanie produkcji na poziomie około 8 mln ton. Jest to więc zgodne z obietnicą ministerstw, ale kolejne lata to wielka niewiadoma. Ryzyko widzi też spółka, o czym wspomina w raporcie o potężnym odpisie, w wysokości 1,25 mld zł, wynikającym z utraty wartości aktywów. Odpis ten obciążył wynik operacyjny spółki za 2024 r. Bogdanka pisze o dużym prawdopodobieństwie konieczności dostosowania produkcji do nowego otoczenia rynkowego.

„W szczególności na to ryzyko wskazują przyjęte i zaprezentowane na rynku strategie polskich grup energetycznych, zakładające rozwój nowych niskoemisyjnych i zeroemisyjnych źródeł wytwórczych oraz coraz szybsze zastępowanie nimi mocy wytwórczych opartych na węglu” – czytamy w komunikacie LW Bogdanka.

Co ciekawe, choć Enea już swoją strategię ogłosiła, a Ministerstwo Przemysłu i Ministerstwo Aktywów Państwowych zapewniły o podtrzymaniu produkcji w podlubelskiej kopalni, to Bogdanka swojej strategii jeszcze nie pokazała.

– Strategia spółki nie została jeszcze opublikowana, powinno to nastąpić do końca pierwszego kwartału – informuje Marcin Kujawiak, rzecznik prasowy Bogdanki.

W obronie lubelskiego węgla

Styczniowy protest pracowników Bogdanki przyniósł też inne efekty. Jeszcze w tym miesiącu mają ruszyć prace nowego zespołu złożonego z górniczych związków zawodowych Bogdanki i Enei, przedstawicieli ministerstw i samorządów. Opracuje on plan zabezpieczenia miejsc pracy i rozwoju regionu. Rząd w umowie społecznej z górnikami z 2021 r. zagwarantował, że Bogdanka zostanie zamknięta dopiero w 2049 r. Dziś jednak niewielu już w to wierzy.

– Jeśli zmiany w energetyce postępować będą tak szybko, jak teraz, to w 2049 r. o Bogdance nikt już nie będzie pamiętał. Już w 2035 r. będzie to całkowita agonia. Dostaliśmy obietnicę trzech lat stabilnej produkcji, ale to dalece niewystarczające, bo transformacja gospodarcza regionu to bardzo długi proces, w który będzie musiał się zaangażować cały polski rząd. Znamienne jest to, że nikt nie mówi nam o tym, ile na tej transformacji zyska klimat, tylko że są to wymagania Unii Europejskiej i jeśli ich nie spełnimy, to będziemy mieli drogi prąd – podkreśla Jarosław Niemiec.

Do akcji wkroczyli też parlamentarzyści. Poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo zainicjował powstanie parlamentarnego zespołu ds. obrony Lubelskiego Węgla Bogdanka. Aktualnie zespół ten liczy 18 członków, w tym – poza posłem Konfederacji – także 12 przedstawicieli PiS, czterech posłów Koalicji Obywatelskiej i jeden reprezentant Polski 2050. W regulaminie opisują siebie jako apolityczną grupę zainteresowaną wsparciem sytuacji prawnej Bogdanki poprzez podejmowanie inicjatyw legislacyjnych i parlamentarnych „w celu obrony jedynej rentownej kopalni, a także jej pracowników”.

– Parlamentarzyści z różnych partii wspólnie będą walczyć o kontynuację wydobycia węgla w Bogdance, utrzymanie miejsc pracy w regionie i zabezpieczenie energetyczne kraju. Nie zgadzamy się z planami Enei na przeniesienie realnego zarządu do grupy w Poznaniu. Popieramy obawy górników wobec ograniczenia wydobycia węgla i powolnego zamykania kopalni. Jako przewodniczący zespołu ponad podziałami politycznymi chcę, aby posiedzenia zespołu były platformą do wymiany obaw, postulatów, rozmów pomiędzy związkowcami, pracownikami, parlamentarzystami, przedstawicielami ministerstw, rządu, spółek związanych z wydobyciem węgla – wyjaśnia poseł Bartłomiej Pejo.

Kiepskie perspektywy

Zużycie węgla w polskiej energetyce spada z roku na rok. W 2024 r. elektrownie na czarne paliwo wytworzyły o 10 proc. energii elektrycznej mniej niż w roku 2023, choć produkcja prądu ze wszystkich krajowych źródeł wzrosła w tym czasie o 2 proc. To efekt coraz większej liczby farm wiatrowych i słonecznych, a także większej produkcji energii z gazu. Według analityków ten trend będzie postępował.

– Bardzo trudno jest prognozować przyszłość Bogdanki, bo jest ona zależna od polityki unijnej i polityki krajowej, które mogą się zmieniać. Niewątpliwie jednak spółka ta jest uzależniona od popytu ze strony polskiej energetyki. Jakąś część swojej produkcji jest w stanie wysłać na eksport, ale są to niewielkie ilości. Aby znacząco zwiększyć sprzedaż zagraniczną, Bogdanka musiałaby sporo zainwestować w rozbudowę struktur sprzedażowych. Tak więc kopalnia skazana jest przede wszystkim na zakupy ze strony polskich odbiorców, w tym głównie elektrowni z grupy Enea. Tymczasem przyszłość krajowych bloków węglowych stoi pod znakiem zapytania i nie sądzę, by przedłużenie funkcjonowania rynku mocy do 2028 r. było remedium na problemy energetyki opartej na węglu. Z moich szacunków wynika, że nawet przy wsparciu z rynku mocy ekonomika pracy tych bloków w najbliższym czasie może się nie spinać – przekonuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities.

Dzięki rynkowi mocy elektrownie otrzymują pieniądze za samą gotowość do pracy. Ma im to zrekompensować spadek przychodów ze sprzedaży energii, bo pracują na coraz mniejszych obrotach.

– Bogdance pomogłoby przestawienie się Enei wyłącznie na lubelski węgiel, ale to mogłoby być trudne w realizacji pod względem technicznym, bo każdy blok zaprojektowany jest na określone parametry paliwa. Inna opcja to pozostawienie przy życiu bloków węglowych, ale przy współspalaniu w nich biomasy. To jednak i tak mocno obniżyłoby zużycie czarnego paliwa – zastanawia się analityk Noble Securities.

Ekspert dodaje, że kolejnym problemem Bogdanki jest silna konkurencja ze strony śląskich kopalń, które są dotowane przez państwo i mogą w związku z tym oferować niższe ceny swoich produktów. W 2024 r. do trzech spółek węglowych popłynęło z budżetu państwa łącznie 5,77 mld zł dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych. Najwięcej pieniędzy otrzymała Polska Grupa Górnicza, ale na wsparcie mogli też liczyć Południowy Koncern Węglowy i Węglokoks Kraj. W tym roku na ten cel rząd przeznaczył 7,8 mld zł. 

– Być może w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby wejście Bogdanki do programu wsparcia, z jakiego korzystają śląskie kopalnie, a więc spółka otrzymywałaby od państwa dotacje w zamian za zmniejszenie wydobycia. Pamiętajmy przy tym, że Bogdanka to najbardziej rentowna duża kopalnia węgla w Polsce, która powinna być ratowana w pierwszej kolejności. Na razie jednak ma przed sobą bardzo kiepskie perspektywy – kwituje Michał Sztabler.

Główne wnioski

  1. Związki zawodowe działające w Bogdance usłyszały od przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu i Ministerstwa Aktywów Państwowych, że Bogdanka utrzyma poziom wydobycia przez najbliższe trzy lata. – To dalece niewystarczające, bo transformacja gospodarcza regionu to bardzo długi proces, w który będzie musiał się zaangażować cały polski rząd – podkreśla związkowiec Jarosław Niemiec.
  2. Styczniowy protest pracowników Bogdanki poskutkował też obietnicą powołania specjalnego zespołu złożonego z górniczych związków zawodowych Bogdanki i Enei, przedstawicieli ministerstw i samorządów. Opracuje on plan zabezpieczenia miejsc pracy i rozwoju regionu. Osobny zespół utworzyli posłowie „w celu obrony jedynej rentownej kopalni, a także jej pracowników”.
  3. – Bogdanka to najbardziej rentowna duża kopalnia węgla w Polsce, która powinna być ratowana w pierwszej kolejności. Na razie jednak ma przed sobą bardzo kiepskie perspektywy – ocenia Michał Sztabler, analityk Noble Securities.