Czas na decyzje w sprawie JSW. Górnicze związki zawodowe ostrzegają: bańka pękła
Eksperci od miesięcy alarmują, że bez głębszej redukcji kosztów i bez pomocy państwa Jastrzębskiej Spółce Węglowej grozi bankructwo. Jednak dla polityków czerwone światło zapaliło się dopiero wtedy, gdy audytor odmówił wydania opinii w sprawie raportu finansowego górniczej spółki za pierwsze półrocze. W rządzie trwają analizy, jak pomóc JSW. Natomiast górnicze związki zawodowe mają żal do władz spółki. – Zarząd przedstawiał swoje działania jako pasmo sukcesów, ale bańka pękła – komentuje Sławomir Kozłowski, szef zakładowej Solidarności.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaka jest sytuacja finansowa JSW.
- Jaki jest pomysł na ratowanie płynności spółki.
- Co o sytuacji w firmie mówią: zarząd, związki zawodowe i analitycy.
O fatalnej sytuacji finansowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej piszemy od miesięcy. Analitycy od dawna ostrzegali, że przy mocno rozdętych kosztach produkcji oraz przy pogarszającej się sytuacji na rynku węgla i koksu, działania ratunkowe podjęte przez zarząd JSW są niewystarczające, by wyprowadzić górniczą spółkę na prostą. Jednak przez ten czas nie udało się zarządowi wywalczyć od państwa zwrotu 1,6 mld zł składki solidarnościowej. To forma podatku od nadmiarowych zysków, wpłacona do państwowej kasy przez JSW w 2023 r. Z tych pieniędzy rząd sfinansował mrożenie cen energii dla odbiorców w Polsce. Zarząd nie wywalczył też żadnej formy państwowych dotacji, które swobodnie płyną do innych węglowych spółek, w tym do Polskiej Grupy Górniczej.
Jak informują górnicze związki zawodowe, do załogi nie wpłynęła też od zarządu żadna konkretna propozycja dotycząca redukcji kosztów wynagrodzeń. Pracownicy są gotowi rozmawiać, ale na razie nie mają o czym.
Tymczasem JSW kończą się oszczędności. Jak wskazuje zarząd, spółka może utracić płynność finansową w marcu 2026 r. W praktyce oznaczałoby to konieczność złożenia wniosku o upadłość. Grupa zatrudnia 31 tys. osób i jest jedynym dużym producentem węgla koksowego w Unii Europejskiej. Surowiec ten jest wykorzystywany do produkcji stali i uznawany za strategiczny dla unijnej gospodarki.
Sygnał ostrzegawczy od audytora
Dopiero decyzja biegłego rewidenta, który odmówił wydania opinii do raportu finansowego JSW za pierwsze półrocze 2025 r., wstrząsnęła rynkiem. Audytor stwierdził, że utrzymanie płynności finansowej przez grupę wymaga podjęcia szeregu działań mających na celu poprawę efektywności
operacyjnej, a część z nich uzależniona jest od decyzji stron trzecich. Tu wskazał na zwrot składki solidarnościowej, zawarcie porozumień płacowych z pracownikami, odroczenie płatności składek ZUS i zmianę harmonogramu płatności zadłużenia z tytułu kredytów.
„W trakcie przeglądu nie byliśmy w stanie ocenić zasadności niektórych założeń przyjętych w prognozach finansowych, na których zarząd [JSW] oparł ocenę możliwości kontynuowania
działalności, oraz ocenić przedstawionych dowodów w tym zakresie, a tym samym wyciągnąć wniosku czy sporządzenie śródrocznego skróconego skonsolidowanego sprawozdania finansowego przy założeniu kontynuacji działalności jest zasadne” – stwierdził biegły rewident.
Po tej informacji notowania JSW na warszawskiej giełdzie spadły we wtorek 30 września o 10 proc., do 22,74 zł za akcję.
– Brak podpisu audytora pod raportem finansowym JSW traktuję jako sygnał ostrzegawczy wysłany do decydentów i banków. To czas na podjęcie działań, bo sytuacja spółki jest naprawdę zła – komentuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities.
Konieczne decyzje polityczne
JSW w pierwszym półroczu zanotowała 2 mld zł straty netto, przy przychodach sięgających 4,7 mld zł (obroty spadły o 24 proc. rok do roku).
– Wpływ na to miała trudna sytuacja rynkowa i rozdęte koszty pracownicze. Obserwujemy drastyczny spadek popytu na węgiel koksowy i koks, a ponadto europejski rynek zalewany jest tańszym koksem z Indonezji. Jednocześnie koszty w JSW są tak wysokie, że spółka nie jest w stanie wygrywać z zagraniczną konkurencją. W obecnej sytuacji spółka traci kwartalnie 1,5 mld zł. To tak dużo, że nawet mocna redukcja zatrudnienia i obniżenie wynagrodzeń to zbyt mało, by wyprowadzić spółkę na prostą – ocenia Michał Sztabler.
Dodaje, że tylko na krótki czas wystarczyłaby spółce kroplówka w postaci zwrotu 1,6 mld zł składki solidarnościowej i odroczenie spłaty składek do ZUS.
– Potrzebne są decyzje polityczne o wsparciu spółki, bo sam zarząd nie ma już wielu narzędzi do wykorzystania. A JSW jest zbyt dużym i ważnym zakładem pracy, by państwo pozwoliło na jego upadłość. To kwestia ratowania wielu miejsc pracy oraz utrzymania niezależności polskiego i unijnego rynku stali w zakresie dostaw strategicznych surowców – alarmuje analityk Noble Securities.
Redukcja kosztów
Zarząd JSW przyznaje, że sytuacja jest trudna. Przekonuje jednak, że pracuje nad uratowaniem spółki przed czarnym scenariuszem. Zarząd wdraża już plan ratunkowy, który koncentruje się m.in. na ograniczeniu wydatków inwestycyjnych, zwiększeniu wydobycia węgla i poprawie efektywności produkcji. Spółka cały czas korzysta też z oszczędności, gromadzonych przez JSW w czasie hossy na rynku. Tylko w tym roku węglowa grupa wykorzystała już z tej skarbonki 3,71 mld zł. W efekcie zostało jej już tylko około 260 mln zł oszczędności.
– Sytuacja spółki jest bardzo trudna. Zwłaszcza że niebawem skończą nam się oszczędności i to będzie fundamentalnie odbijało się na naszych zdolnościach do obsługi zobowiązań. W tej chwili koncentrujemy się na tym, aby uruchomić wszelkie możliwe instrumenty, by spółka mogła zachować płynność – podkreśla Bogusław Oleksy, zastępca prezesa JSW ds. ekonomicznych.
Zauważa, że spółka nie ma wpływu na sytuację na rynku, ale może sterować swoimi kosztami. W pierwszej połowie 2025 r. największą pozycją w wydatkach spółki były koszty pracownicze. Stanowiły one 48 proc. kosztów ogólnych w jastrzębskiej spółce.
– Koszty są tym elementem, na który mamy wpływ i którymi musimy zająć się w najbliższym czasie – zapowiada Bogusław Oleksy.
Załoga nie zna planu, ale chce rozmawiać
Problem w tym, że jak dotąd załoga nie poznała planu redukcji kosztów pracowniczych.
– Chcemy z zarządem rozmawiać, ale propozycja musi wyjść ze strony zarządu. Jak dotąd żadnej oficjalnej propozycji nie dostaliśmy. To pracownicy muszą ostatecznie zdecydować, czy zgodzą się na cięcia kosztów, czy nie. Ale najpierw muszą mieć jasne, przejrzyste, czytelne informacje, co zamierza zarząd i czy daje to nadzieje na ustabilizowanie sytuacji spółki. Jeśli pracownicy uznają, że propozycja zarządu daje szansę na to, że będą mieli w przyszłości stabilną, dobrą pracę, to pewnie będą w stanie ją zaakceptować. Na razie jednak nie widzę takich pomysłów – podkreśla Sławomir Kozłowski, przewodniczący Solidarności w JSW.
Zaznacza, że władze spółki nie informowały pracowników na bieżąco o problemach firmy.
– Zarząd przedstawiał do tej pory swoje działania jako pasmo sukcesów – otwieramy nowe ściany wydobywcze, robimy inwestycje, oszczędzamy wielkie pieniądze, zwiększamy produkcję. Ta bańka pękła. Załoga dopiero teraz dowiedziała się, w jak katastrofalnej sytuacji jest spółka – twierdzi Sławomir Kozłowski.
Również przedstawiciele innych związków zawodowych przyznają, że nie dostali konkretnych propozycji od zarządu dotyczących obniżki kosztów pracowniczych. Niektóre organizacje związkowe postanowiły same przygotować taki plan. Twierdzą, że załoga jest w stanie zgodzić się na tymczasowe, trwające maksymalnie dwa lata, zamrożenie niektórych dodatków do pensji, a także niewielką obniżkę płacy zasadniczej.
Średnia miesięczna płaca w JSW wyniosła w 2024 r. 16,47 tys. zł brutto. To jednak suma wynagrodzenia podstawowego i szeregu dodatków, takich jak wypłata barbórkowa czy 14. pensja. Pracownicy JSW mają też przyznane gwarancje zatrudnienia do 2031 r.
Czy państwo pomoże?
W rządzie trwają teraz gorączkowe analizy, w jaki sposób oddać JSW składkę solidarnościową, nałożoną na spółkę przez ustawę. W tym celu powołano specjalny zespół złożony z przedstawicieli resortu energii, aktywów państwowych i finansów.
– Te prace są bardzo intensywne, trudne. Szukamy takiego instrumentu, który nie spowoduje, że znajdziemy się na ścieżce sądowej, bo to ścieżka wieloletnia i dziś nic nam nie daje. Przygotowujemy rozwiązanie i intensywnie pracujemy nad tym, by przekonać ministrów, że jest możliwość zwrotu składki. Zakładamy, że taki zwrot powinniśmy otrzymać na początku 2026 r. – informuje wiceprezes JSW Bogusław Oleksy.
Nie ma natomiast szans, by JSW została włączona do ustawy gwarantującej spółkom węglowym dopłaty do likwidacji kopalń. W praktyce ustawa ta ma umożliwić śląskim kopalniom finansowanie programu dobrowolnych odejść z publicznych pieniędzy. Na ten cel trzy firmy: Polska Grupa Górnicza, Południowy Koncern Węglowy i Węglokoks Kraj mają dostać 8,6 mld zł z budżetu państwa w latach 2026-2035. Projekt ustawy został niedawno przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów.
JSW nie została objęta projektowanymi przepisami z prostej przyczyny – jastrzębska spółka nie likwiduje swoich kopalń, a wręcz planuje zwiększyć wydobycie węgla. Pojawił się natomiast pomysł, by część pracowników JSW przenieść do PGG, by tam mogli oni skorzystać z osłon socjalnych w postaci urlopów górniczych czy jednorazowych osłon.
– Zarząd analizował taką koncepcję – przyznaje prezes JSW Ryszard Janta.
Na Śląsku słyszymy jednak, że ta koncepcja nie ma szans na realizację. Wywołałaby bowiem dodatkowy konflikt między spółkami górniczymi. PGG też ma ogromne problemy finansowe i na razie nie ma zabezpieczonych wystarczających pieniędzy na przetrwanie w projekcie budżetu państwa na 2026 r.
Według analityków w grę wchodzi ponadto bezpośrednie dokapitalizowanie spółki przez spółki z udziałem Skarbu Państwa. Na razie o takiej opcji nie mówi jednak ani Ministerstwo Aktywów Państwowych, ani JSW.
Główne wnioski
- Decyzja biegłego rewidenta o odmowie wydania opinii do raportu finansowego JSW za pierwsze półrocze 2025 r. wstrząsnęła rynkiem. Notowania spółki spadły we wtorek na warszawskiej giełdzie o 10 proc. Okazało się, że bez wsparcia ze strony państwa – w tym zwrotu 1,6 mld zł składki solidarnościowej i dalszego odraczania płatności składek do ZUS – JSW już w marcu 2026 r. utraci płynność finansową.
- W rządzie pracuje międzyresortowy zespół, który analizuje możliwość zwrotu składki solidarnościowej do kasy JSW. Zarząd węglowej spółki planuje też redukcję kosztów pracowniczych. Jednak jak dotąd górnicze związki zawodowe nie otrzymały żadnej propozycji w tej sprawie. Czekają więc na ruch ze strony zarządu spółki. – Jeśli pracownicy uznają, że propozycja zarządu daje szansę na to, że będą mieli w przyszłości stabilną, dobrą pracę, to pewnie będą w stanie ją zaakceptować. Na razie jednak nie widzę takich pomysłów – podkreśla Sławomir Kozłowski, szef Solidarności w JSW.
- Według analityków brak podpisu audytora pod raportem finansowym JSW to sygnał ostrzegawczy wysłany do decydentów i banków. – To czas na podjęcie działań, bo sytuacja spółki jest naprawdę zła. Potrzebne są decyzje polityczne o wsparciu spółki, bo sam zarząd nie ma już wielu narzędzi do wykorzystania – komentuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities.

