Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Zielona stal uratuje polski przemysł? „Odwrotu od trendu już nie będzie”

Polski przemysł stalowy traci konkurencyjność, a jego ratunkiem może być dekarbonizacja – twierdzą eksperci Fundacji Instrat. Proponują budowę huty zielonej stali za 12 mld zł przy wsparciu państwa. Branża krytykuje coraz bardziej restrykcyjną unijną politykę klimatyczną, ale przyznaje, że kierunek zmian jest nieodwracalny. – Odwrotu od trendu prowadzącego ostatecznie do zielonej stali nie będzie – kwituje Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognora.

Huta stali Thyssenkrupp Steel Europe w Duisburgu w Niemczech.
Branża hutnicza w Unii Europejskiej ostrzega, że będzie musiała ciąć produkcję i zatrudnienie z powodu niskiego popytu, wysokich cen prądu i nieuczciwej konkurencji. Na zdjęciu: huta stali Thyssenkrupp Steel Europe w Duisburgu w Niemczech. Fot.: Alex Kraus/Bloomberg/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak radzi sobie przemysł stalowy w Europie.
  2. Jak budowa huty zielonej stali mogłaby – zdaniem Instratu – pomóc polskiemu przemysłowi.
  3. Jak pomysł Instratu komentują przedstawiciele branży stalowej.

W środę 5 lutego tysiące pracowników z całej Europy protestowało w Brukseli przeciwko likwidacji miejsc pracy m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, chemicznym i stalowym. Manifestację poparło Europejskie Stowarzyszenie Stali Eurofer, które domaga się od Komisji Europejskiej działań mających uratować unijny przemysł poprzez wsparcie inwestycji w miejsca pracy i zieloną transformację. Stowarzyszenie podkreśla, że europejski przemysł stalowy zapewnia pracę bezpośrednio ponad 300 tys. osobom, a pośrednio wspiera ponad 2,2 mln miejsc pracy. Według Eurofer, w ciągu ostatnich 15 lat w branży zlikwidowano prawie 100 tys. etatów w Europie,
a kolejne cięcia są nieuniknione z powodu niskiego popytu, wysokich cen energii i nieuczciwej konkurencji z krajów spoza UE. Wykorzystanie mocy produkcyjnych w europejskim przemyśle stalowym spadło już do 60 proc., co według ekspertów jest poziomem niemożliwym do utrzymania.

– Nie możemy już dłużej radzić sobie z sytuacją, w której czynniki zewnętrzne niezależne od producentów stali – masowy dumping, niekonkurencyjne ceny energii i węgla, załamanie popytu, napięcia handlowe i geopolityczne – strukturalnie podważają nasz przemysł – ostrzega Axel Eggert, dyrektor generalny Eurofer.

Sprawie przyjrzeli się analitycy Fundacji Instrat, którzy ostrzegają, że w obliczu zaostrzającej się polityki klimatycznej branża stalowa w Polsce może całkowicie utracić konkurencyjność. Jako receptę wskazują zmianę modelu biznesowego i przestawienie się zakładów na produkcję nisko- lub zeroemisyjnej stali. Tradycyjna produkcja stali opiera się na jej wytwarzaniu w wielkich piecach przy wykorzystaniu koksu pozyskanego z węgla. Alternatywą jest przetwarzanie złomu w piecach elektrycznych, co stanowi obecnie około 50 proc. polskich mocy wytwórczych, lub zastąpienie koksu wodorem – najlepiej zielonym, czyli powstałym przy wykorzystaniu energii ze źródeł odnawialnych.

– W Polsce przejmujemy się wybranymi branżami. Niektóre bez trudu przyciągają uwagę społeczeństwa i rządzących, jak niedoszła inwestycja Intela czy embargo na chipy, których i tak, niestety, nie mamy możliwości w pełni wykorzystać. Inne zauważamy dopiero wtedy, gdy upadają
|i trzeba wytrzeć rozlane mleko. Sektor stalowy, choć mniej popularny, może przynosić nam solidne zyski – o ile wcześniej prywatni właściciele nie wyniosą się ostatecznie z Polski ze względu na wysokie ceny energii czy brak rządowego wsparcia dla inwestycji – przekonuje Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.

Protest pracowników przemysłu w Brukseli
Manifestacja pracowników przemysłu stalowego w obronie miejsc pracy. Bruksela, Belgia. 5 lutego 2025 r. Fot.: Dursun Aydemir/Anadolu/Getty Images

A gdyby tak postawić w Polsce zieloną hutę?

Eksperci Fundacji Instrat przeanalizowali opłacalność wybudowania huty zielonej stali i oszacowali koszty produkcji tego zeroemisyjnego surowca w różnych scenariuszach.

– W każdej z opcji inwestycja w niskoemisyjną produkcję jest uzasadniona, ponieważ koszt produkcji stali jest niższy niż w przypadku wysokoemisyjnej huty w Dąbrowie Górniczej, która nie przeprowadza istotnych inwestycji w obniżenie emisji. Jeśli nic się nie zmieni, polska stal będzie po prostu za droga, by budzić zainteresowanie odbiorców – twierdzi Kamil Laskowski, starszy analityk Instratu.

Koszt budowy takiego zakładu analitycy oszacowali na około 12 mld zł.

– To mniej więcej tyle, ile Polska wydaje w ciągu roku na program atomowy, lub jedna czwarta kosztów Centralnego Portu Lotniczego. To także niewiele więcej niż kwota, którą w 2025 r. przeznaczymy na dotowanie górnictwa. Czy to dużo? Niekoniecznie – inne kraje hojnie wspierają swoje hutnictwo. Niemcy wsparli proces dekarbonizacji huty Thyssenkrupp kwotą 2 mld euro. Patrząc na globalne zapotrzebowanie na czystą stal, taka huta ma szanse szybko stać się opłacalną inwestycją. Doskonale zdają sobie z tego sprawę Niemcy, a nawet Rumunia czy ukraiński Metinvest, który buduje zieloną hutę we Włoszech – wyjaśnia Michał Hetmański.

Przemysł stalowy potrzebuje zielonej energii

Polska branża stalowa nie tryska optymizmem, ale przyznaje, że dekarbonizacja produkcji to kierunek, który nie ulegnie zmianie.

– Mimo krytycyzmu naszego środowiska wobec skutków, jakie przynosi obecna formuła wdrażania polityki klimatycznej UE, wydaje się, że odwrotu od trendu prowadzącego ostatecznie do zielonej stali nie będzie. Wyzwania, jakie stawia to naszemu przemysłowi, są ogromne i różnią się w zależności od stosowanej technologii – wyjaśnia Krzysztof Zoła, członek zarządu i dyrektor finansowy Cognora.

Tłumaczy, że Cognor i inne zakłady stosujące metodę wytopu złomu w piecach elektrycznych (EAF) będą mogły osiągnąć cel zielonej stali tylko pod warunkiem konsekwentnego przechodzenia Polski na produkcję energii z nieemisyjnych źródeł.

– W obecnych realiach oznacza to rozwój OZE oraz uruchomienie generacji jądrowej. Samodzielne zaopatrzenie huty w nieemisyjny prąd jest nierealne ze względu na duże zapotrzebowanie w skali roku i wysoką zmienność poboru. Robimy jednak to, co możliwe – mamy już instalacje fotowoltaiczne na naszych obiektach, będziemy dalej w nie inwestować oraz planujemy zakupy energii od wytwórców OZE, co pozwoli nam uzyskać odpowiednie certyfikaty pochodzenia. Dzięki temu zapewniamy nieemisyjne zasilanie dla części naszego zapotrzebowania, ale większość energii wciąż pochodzi z krajowej sieci, gdzie prąd jest czysty tylko w 30 proc. – tłumaczy Krzysztof Zoła.

Przed jeszcze większym wyzwaniem stoją wytwórcy stali korzystający z technologii wielkopiecowej (BOF). W praktyce mają do wyboru przejście na technologię pieców elektrycznych (EAF), co wymaga budowy nowej stalowni, lub technologię wodorową, która jest dopiero w fazie rozwoju i bardzo kosztowna. Niedawno swoje wodorowe ambicje ograniczył ArcelorMittal, który w ramach dekarbonizacji postawił na budowę kolejnego pieca elektrycznego w Hiszpanii.
W dłuższej perspektywie technologia EAF napotyka jednak na barierę dostępności złomu. Według branży nie wszyscy wytwórcy w Europie będą mogli się na nią przestawić, co oznacza wzrost importu stali spoza UE.

Najbardziej efektywnym sposobem na zieloną stal byłaby budowa nowego zakładu hutniczego od podstaw, jednak w polskich realiach kluczowym problemem pozostaje „czystość” energii elektrycznej. Według przedstawiciela Cognoru, kwota oszacowana przez Instrat na około
10 mld zł pozwoliłaby zbudować w Polsce kilka zintegrowanych hut oraz zmodernizować istniejące stalownie i walcownie w celu utrzymania obecnych zdolności produkcyjnych. Byłoby to jednak możliwe jedynie przy znacznym wsparciu ze środków publicznych, a sam proces inwestycyjny trwałby około 10 lat.

– Trzeba też pamiętać, że modernizacja hutnictwa nie da nam przewagi nad importem. Jedynie nadrobimy zapóźnienie technologiczne wobec takich potentatów jak Chiny, które dysponują bardzo nowoczesnym przemysłem – kwituje Krzysztof Zoła.

Jeden z ekspertów branży stalowej, który prosił o anonimowość, wylicza jeszcze więcej barier.

– Zielona stal to nie tylko kwestia technologii i kosztów. To także konieczność zapewnienia rynków zbytu i stworzenia odpowiednich regulacji, które umożliwią stabilny rozwój takiej huty. Do tego dochodzi polityka celna USA po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa. Wprowadzone
w 2018 r. przez UE kontyngenty na import stali wkrótce wygasną, a ich przekroczenie oznacza wysokie cła. UE stoi więc przed poważnym wyzwaniem – musi martwić się raczej o ochronę istniejącego przemysłu, niż o budowę nowych hut – tłumaczy rozmówca.

Niezbędna pomoc państwa

Według Fundacji Instrat przemysł stalowy, choć znajduje się głównie w prywatnych rękach, powinien być traktowany jako strategiczny i dlatego wymaga państwowego wsparcia.

– W przeciwnym razie krajowi producenci mogą zostać wyparci przez konkurencję z Dalekiego Wschodu, która korzysta z państwowych dotacji. Warto przypomnieć, że np. huta w Częstochowie produkuje m.in. blachy grube, wykorzystywane w w przemyśle zbrojeniowym, a Polska to bardzo ambitny gracz w tym obszarze. Z takich blach powstają również wieże wiatrowe – kiedy już rządowi uda się odblokować inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie, warto nie przegapić fali popytu na stal, która może się wówczas pojawić. Uważamy, że obok państwowej ochrony sektora stalowego konieczna jest również pomoc publiczna, w tym zamówienia publiczne, które pozwolą nie tylko na wegetację, ale na rozwój polskiej produkcji stalowej – mówi Kamil Laskowski z Instratu.

Rząd przeznacza rocznie na pomoc publiczną kilkadziesiąt miliardów złotych. W 2023 r. było to łącznie 52,2 mld zł – wynika z raportu UOKiK. Najwięcej środków trafiło do Telewizji Polskiej, która otrzymała 2,6 mld zł, Spółki Restrukturyzacji Kopalń z niemal 1,9 mld zł, PGE Górnictwo
i Energetyka Konwencjonalna, do której popłynęło 1,5 mld zł, oraz Polskiej Grupy Energetycznej, która otrzymała 1,2 mld zł. Setki milionów złotych publicznych pieniędzy kierowane są na różne cele. Na pomoc dla przedsiębiorców w formie wsparcia regionalnego przeznaczono niecałe
6,1 mld zł, co stanowi zaledwie 0,17 proc. PKB.

Najwięcej środków przeznaczanych jest na zwolnienia podatkowe w specjalnych strefach ekonomicznych. W 2023 r. było to łącznie 3,7 mld zł, podobnie jak w 2022 r., kiedy wydano na ten cel 3,5 mld zł. Na program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki rząd przeznaczył niespełna 196 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to 319 mln zł.

– W kontekście wielkości całej gospodarki pomoc dla przedsiębiorców nie jest duża. Łączna kwota zwolnień podatkowych w SSE w 2023 r. nie przekroczyła 0,1 proc. PKB. Jeśli spojrzymy na inwestycje strategiczne, przeznaczone na nie środki są jeszcze skromniejsze – niecałe 200 mln zł, czyli 0,006 proc. PKB za 2023 r. Trudno mówić tutaj o znaczącym wpływie na konkurencję, ale też nie można oczekiwać przełomowych rezultatów przy tak ograniczonym budżecie – ocenia Paweł Tynel, partner w EY.

Warto wiedzieć

Co miał dostać Intel

  • W czerwcu 2023 r. Intel ogłosił, że planuje zainwestować 4,6 mld dolarów i stworzyć
    2 tys. miejsc pracy w Zakładzie Integracji i Testowania Półprzewodników, który miał powstać w gminach Miękinia i Środa Śląska pod Wrocławiem.
  • 14 listopada 2023 r. ustępujący rząd Mateusza Morawieckiego przyjął uchwałę w sprawie ustanowienia rządowego programu Krajowe ramy wspierania strategicznych inwestycji półprzewodnikowych. W latach 2024-2026 koszt programu ma wynieść 1,5 mld dolarów.
  • 13 września 2024 r. Ministerstwo Cyfryzacji zapowiedziało złożenie do Komisji Europejskiej notyfikacji pomocy publicznej dla amerykańskiej firmy. W latach 2024-2026 miała wynieść 1,8 mld dol.
  • 17 września 2024 r. Intel ogłosił, że wstrzymuje planowaną budowę fabryki na dwa lata.

Otrzymanie zwolnienia podatkowego w związku z inwestycją to sprawnie działająca procedura, która funkcjonuje już od 30 lat i zapewnia inwestorom konkretne – choć odroczone w czasie
– korzyści uzależnione od ich rentowności. W przypadku grantów w programie wspierania nowych inwestycji zachętą jest gotówkowa dotacja, jednak procedura jej uzyskania jest znacznie bardziej czasochłonna, co wymaga od inwestorów większej cierpliwości.

– W dzisiejszych czasach, gdy rzeczywistość przedsiębiorców zmienia się z kwartału na kwartał, kluczowe znaczenie ma nie tylko wartość oferty pomocy publicznej, ale także przewidywalność działania i szybkość otrzymania wsparcia. Często o skuteczności decydują konkretne osoby zaangażowane w proces, które potrafią usprawnić niedoskonałości systemu. Przykładem mogą być Węgry, gdzie HIPA – odpowiednik PAIH – nie posiada wyjątkowych uprawnień, ale efektywność jej działań wynika z wypracowanych relacji na poziomie decyzyjnym. To samo dotyczy elastyczności przepisów, która staje się największym wyzwaniem w warunkach dużej zmienności gospodarczej. Komisja Europejska powinna skupić się na uelastycznieniu systemu wsparcia inwestorów, zwłaszcza w okresie po realizacji projektów. W ten sposób można skuteczniej zwiększyć konkurencyjność europejskich firm – ocenia Paweł Tynel, partner w EY.

Współpraca: Małgorzata Grzegorczyk

Główne wnioski

  1. Fundacja Instrat przekonuje, że w obliczu zaostrzającej się polityki klimatycznej polska branża stalowa powinna zmienić model biznesowy i przestawić się na produkcję nisko- lub zeroemisyjnych wyrobów. Analitycy Instratu proponują budowę huty zielonej stali za 12 mld zł.
  2. Branża stalowa przyznaje, że od dekarbonizacji nie ma odwrotu, ale zwraca uwagę na szereg barier, które mogą utrudnić realizację inwestycji. Wskazuje na wysokie ceny energii, ogromne koszty inwestycji oraz konieczność zapewnienia rynków zbytu. – Trzeba też pamiętać, że gruntowna modernizacja hutnictwa nie da nam przewagi nad importem. Nadrobimy jedynie zapóźnienie technologiczne wobec takich potentatów jak Chiny – podkreśla Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru.
  3. Według Instratu przemysł stalowy, choć znajduje się głównie w prywatnych rękach, powinien być traktowany jako strategiczny, a przez to wymaga państwowych dotacji. Dzięki temu polska produkcja stalowa, zamiast wegetować, miałaby szansę na dalszy rozwój.