Amerykańskie media po wyroku ws. Mety: big techy stają się „firmami superpolitycznymi” na miarę państw
Meta wygrała właśnie proces antymonopolowy, co toruje gigantom Big Tech drogę do dalszego wzrostu. W USA zaczyna dominować opinia, że mała grupa spółek zyskała niepokojąco wielkie wpływy. W skali globu giganci tego sektora stają się „firmami superpolitycznymi” na miarę państw – czytamy w amerykańskich mediach.
„Big Tech zdołał pokonać swych krytyków z obu partii (...). W Waszyngtonie panuje przeważnie zgodna opinia, że mała grupa spółek zyskała niepokojąco wielkie wpływy. Ale wszystkie zabiegi o to, by powstrzymać ich pochód, zawiodły. (...) Big Tech działa znacznie szybciej niż rząd” – napisał w czwartek portal Axios, komentując sprawę, którą Meta wygrała po ciągnącym się latami procesie.
Doctorow: firma też za duża, by iść do więzienia
Pisarz i publicysta zajmujący się technologiami Cory Doctorow również odniósł się na swym portalu do zwycięstwa Mety i uznał, że powinno to przypomnieć wszystkim, iż twórcy ustaw antymonopolowych dawno już uznali, że „jeśli firma jest za duża, by upaść, jest też za duża, by iść do więzienia, a ta bezkarność niszczy społeczeństwa od środka”.
Czytaj także: Hiszpański sąd uznał winę Mety. Amerykański koncern ma zapłacić 542 miliony euro kary
Doctorow uważa, że ponieważ Big Tech ma zasięg globalny i takież wpływy, a ponadto jego monopoliści są „więksi niż jakikolwiek rząd”, tylko międzynarodowe zabiegi, by ukrócić ich ekscesy, mają szansę powodzenia, a i tak będzie to „długa gra”.
WRAL News, telewizja afiliowana przy sieci NBC, zamieściła na swych stronach artykuł pt. „Niewidzialna ręka: jak Big Tech kształtuje globalną politykę i rządy”, w którym ocenia, że „granice między władzą korporacji a autorytetem rządu stają się coraz bardziej zatarte”, co pozwala firmom z sektora technologii kształtować prawa i regulacje mające bezpośredni wpływ na „dynamikę rynku, procesy demokratyczne i suwerenność narodu”.
Czytaj także: Nvidia wyceniana na 5 bln dol. To więcej niż PKB Wielkiej Brytanii
Oczywiście najważniejszym filarem potęgi Big Techu są nieograniczone fundusze, które firmy te przeznaczają na lobbing, finansowanie organizacji typu PAC (Political Action Committee), poszczególnych polityków i kampanie wyborcze. Ale niemal równie ważnym kapitałem politycznym wielkich technologicznych monopolistów jest kontrolowanie przepływu informacji, dyskursu publicznego, narracji politycznej – podkreśla WRAL News.
Super PAC to komitet wyborczy, który nie przekazuje pieniędzy sztabowi kandydata, lecz sam przeznacza je na akcje mające go wesprzeć podczas kampanii wyborczej.
WRAL News: monopoliści kształtują zgodne z ich interesem regulacje
Amnesty International ocenia wręcz, że Big Tech „kształtuje nasze życie”, a wpływy tych firm są tak wielkie, że są w stanie narzucać swą dominację „na szkodę praw”, kupować polityków i niszczyć konkurencję. Ich model biznesowy opiera się na „powszechnej inwigilacji”, zaś w „gospodarce uwagi” propagowanie treści drastycznych, siejących niezgodę w polityce i prowokujących jest sposobem na większe angażowanie użytkowników, a zatem na większe zyski.
Z całym tym kapitałem technologiczni monopoliści skutecznie kształtują a priori zgodne z ich interesem prawa regulujące nowe, ważne dla nich obszary gospodarki, jak to jest w przypadku sektora AI i etycznych implikacji jego rozwoju – twierdzi WRAL News.
Czytaj także: Cyfrowa wolna amerykanka tylko na eksport? Kalifornia i Nowy Jork szykują regulacje dla big techów
Administracja prezydenta Donalda Trumpa przygotowuje właśnie rozporządzenie wykonawcze nakazujące ministerstwu sprawiedliwości pozywanie stanów, które wprowadzają regulacje dotyczące sztucznej inteligencji. Rząd argumentuje, że zakłóci to handel między stanami.
„New York Times zauważył przed wyborami prezydenckimi w 2024 r., że najbardziej znaczący donatorzy z Krzemowej Doliny wsparli Trumpa, by podbudować swą pozycję polityczną i wpływy w rządzie (choć na przykład założyciel Microsoftu Bill Gates przekazał 50 mln na rzecz kampanii Kamali Harris – przyp. red.). Portal Bulwark napisał wtedy, że są to „nowi oligarchowie”, którzy chcą po prostu kontrolować administrację USA.
Redakcja WRAL News uważa, że ambicje tych firm sięgają znacznie dalej i mogą one wpływać na „fundamentalne zasady demokratycznego nadzoru” nad społeczeństwem i rynkiem. Decyzje największych korporacji technologicznych wpływają na samą strukturę władzy, bowiem Big Tech zaczyna odgrywać „główną rolę w polityce krajowej i zagranicznej”.
Publiczne radio NPR podaje, że wpływ firm posiadających swe portale społecznościowe na politykę oraz polaryzację sceny politycznej w Ameryce na tyle zaniepokoił dwóch senatorów, Republikanina Johna Curtisa i Demokratę Marka Kelly’ego, że przedłożyli oni projekt ustawy, która miałaby pociągnąć technologicznych gigantów do odpowiedzialności za „takie praktyki biznesowe”.
Jednak WRAL ocenia, że tylko długofalowy, skoordynowany wysiłek wielu rządów i demokratycznych instytucji będzie w stanie stosownie odpowiedzieć, w ogólnym interesie ludzkości, na „bezprecedensową potęgę tych cyfrowych lewiatanów”.
Czytaj także: Google zapłaci ponad 6 miliardów złotych Teksasowi za naruszenie prywatności danych
Źródło: PAP, XYZ