Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Premier grozi palcem koncernom energetycznym. Prezesi dostali jasne wytyczne

Energia elektryczna ma być tania, a udział polskich firm w budowie morskich farm wiatrowych i elektrowni jądrowej znaczący – takie zalecenia od premiera Donalda Tuska otrzymali prezesi koncernów energetycznych kontrolowanych przez Skarb Państwa. Branża wiatrakowa podsuwa rządowi gotowe rozwiązania.

Premier Donald Tusk przemawia podczas otwarcia wiosennej edycji Europejskiego Forum Nowych Idei
– Kończy się era naiwnej globalizacji – stwierdził premier Donald Tusk podczas otwarcia wiosennej edycji Europejskiego Forum Nowych Idei. Fot.: PAP/Szymon Pulcyn

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O czym premier rozmawiał z prezesami firm energetycznych.
  2. Jak wytyczne premiera mogą wpłynąć na ceny energii dla odbiorców końcowych.
  3. Jakie propozycje dla rządu ma branża morskiej energetyki wiatrowej.

Premier Donald Tusk spotkał się w tym tygodniu z prezesami strategicznych polskich firm, w tym z szefami koncernów energetycznych. Chciał im przekazać swoją wizję wzmocnienia konkurencyjności polskiej gospodarki. Sam premier ocenił tę rozmowę jako „niełatwą”. Mówił o tym podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Warszawie.

– Co jest zadaniem państwowego menadżera, nawet jeśli stoi na czele giełdowej spółki? W przypadku spółki energetycznej jego pierwszym zadaniem jest zapewnienie państwu bezpieczeństwa energetycznego. Polskim rodzinom, firmom i gospodarce ma on zapewnić możliwie tanią i powszechnie dostępną energię. Niekoniecznie celem jest maksymalizacja zysku spółki Skarbu Państwa – stwierdził Donald Tusk.

Przekazał również wytyczne dotyczące udziału polskich firm w największych inwestycjach energetycznych. Projekty mają być realizowane w jak największym stopniu przez rodzime przedsiębiorstwa. Konkretna kwota padła w kontekście budowy pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu, której koszt szacowany jest na niemal 200 mld zł. Premier wskazał, że 53 mld zł z tej sumy musi trafić bezpośrednio do polskich firm.

– Musimy zadbać w sposób bezwzględny i egoistyczny o interesy polskich przedsiębiorców. Musimy respektować reguły Unii Europejskiej, ale doświadczenie mówi mi, że niektórym krajom do niedawna lepiej szła ochrona interesów rodzimych firm, przy respektowaniu przepisów międzynarodowych. Jakoś tak jest, że przepisy obowiązują w całej UE takie same, np. ramy prawne przy zamówieniach publicznych, ale w niektórych krajach przy porównywalnych ofertach zawsze wygrywa firma z danego kraju. W Polsce musi też tak być – wskazał premier.

Donald Tusk oczekuje od spółek Skarbu Państwa raportów na temat tego, jak przy dużych inwestycjach realizowana jest polityka preferowania polskiego kapitału.

PGE nie jest zainteresowana wzrostem cen prądu

Rynek odczytał zapowiedzi premiera jako pogrożenie palcem koncernom energetycznym i utemperowanie ich zapędów do zwiększania marż na sprzedaży prądu. A dzieje się to tuż przed ustawowym terminem na złożenie wniosków do regulatora o korektę obowiązujących taryf na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. Prezes największego koncernu energetycznego – Polskiej Grupy Energetycznej – przyznaje, że jest potencjał do obniżki cen, ale... od przyszłego roku.

– Spotkanie z premierem dotyczyło kilku istotnych spraw. Premier przekazał nam, że kluczowe dla polskiej gospodarki są ceny energii i musimy zrobić wszystko, by sektor energetyczny wzmacniał konkurencyjność polskich firm. To był główny przekaz premiera – ceny energii zadecydują o konkurencyjności polskiej gospodarki i jest to absolutny priorytet. Nie możemy się kierować wyłącznie zyskiem. PGE czuje się odpowiedzialna za rynek, nie jesteśmy zainteresowani tym, by ceny energii rosły, bo droższa energia oznacza wyższe koszty dla gospodarki, a jak gospodarka będzie się zwijać, to byłoby to także dla nas niekorzystne. Obecnie ceny energii na rynku hurtowym spadają i to jest dobry prognostyk, jeśli chodzi o przyszłoroczne taryfy dla gospodarstw domowych – podkreśla Dariusz Marzec, prezes PGE.

Problem w tym, że rząd oczekuje od sprzedawców korekty taryf już teraz, choć spółki kupiły energię na cały obecny rok w 2024 r., a wówczas stawki na rynku hurtowym były zdecydowanie wyższe niż obecnie.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Przypomnijmy, że do końca września 2025 r. ceny prądu dla gospodarstw domowych są zamrożone na poziomie 500 zł/MWh. Zatwierdzone przez regulatora oficjalne taryfy sprzedawców są jednak znacznie wyższe, bo sięgają około 623 zł/MWh, i obowiązują do końca 2025 r. Koncerny energetyczne dostają od państwa rekompensaty za sprzedaż prądu po niższych cenach. W praktyce więc po odmrożeniu cen odbiorcy indywidualni musieliby zmierzyć się z 25-procentową podwyżką. Aby zniwelować to ryzyko, ustawa nałożyła na sprzedawców obowiązek korekty taryfy w połowie roku.

– W obecnym stanie prawnym przedsiębiorstwa energetyczne są zobowiązane do przedłożenia prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki wniosków o zmianę taryf na sprzedaż energii elektrycznej do końca kwietnia 2025 r. Zmiana taryf powinna zostać zatwierdzona przez regulatora przed pierwszym lipca i obowiązywać w okresie, na jaki została zatwierdzona [do końca 2025 r. – red.] – wyjaśnia Magdalena Dąbrowska, rzeczniczka URE.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce przesunąć ten termin tak, by nowe, niższe taryfy wchodziły w życie z dniem pierwszego października. Resort tłumaczy to tym, że „aktualne warunki kształtowania się cen na rynkach hurtowych energii elektrycznej (400-500 zł/MWh) wskazują na przestrzeń do obniżenia cen w taryfach”. W praktyce jednak, czy będzie to pierwszy lipca, czy pierwszy października, to dla koncernów energetycznych nie ma większego znaczenia. Energię na cały 2025 r. sprzedawcy zakontraktowali już rok wcześniej, po cenach zdecydowanie wyższych niż obecne notowania giełdowe. Wygląda jednak na to, że premier postawił prezesów spółek energetycznych pod ścianą.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Takie podejście premiera do spółek Skarbu Państwa nie spodobało się inwestorom giełdowym, którzy nerwowo zareagowali na jego ostatnie wypowiedzi. W dniu wystąpienia Donalda Tuska, 15 kwietnia, giełdowa wycena Tauronu spadła o 4 proc., a PGE aż o 8 proc.

Branża wiatrakowa podsuwa gotowe rozwiązania

Pozostaje jeszcze dylemat, jak zwiększyć udział rodzimych firm przy dużych projektach energetycznych bez narażania się na złamanie unijnych regulacji. W odniesieniu do inwestycji w morskie elektrownie wiatrowe, które pochłoną aż 300 mld zł do 2040 r., odpowiedzi dostarcza najnowszy raport Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) i Fundacji Wind Industry Hub (WIH).

– Premier kładzie biało-czerwoną flagę na polskiej gospodarce, a my przychodzimy z gotową strategią rozwoju przemysłu morskich farm wiatrowych. Do jej realizacji potrzebujemy jednak jasnej polityki rządu i regulacji, które sprzyjać będą długofalowym planom rozwoju tej branży. To ważne z perspektywy inwestorów i dostawców, którzy muszą odpowiednio zaprojektować na przyszłość swoje moce produkcyjne – podkreśla Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Raport pokazuje krok po kroku, jakich działań potrzeba dla wzmocnienia krajowego łańcucha dostaw. Przy pierwszych realizowanych projektach farm na Bałtyku udział polskich firm sięga zaledwie około 20 proc. Ma to się zmienić przy kolejnych inwestycjach, ale do tego potrzeba programów wsparcia.

Branża wskazuje na kilka podstawowych sektorów, które należy rozwinąć w Polsce, i szacuje wydatki na ten cel, a są to:

  • nowoczesne usługi planowania, projektowania i monitorowania farm wiatrowych – szacowane inwestycje 250-500 mln zł;
  • pełny łańcuch dostaw dla morskiej turbiny wiatrowej – 2-3 mld zł;
  • montaż fundamentów dla morskich farm wiatrowych – 2 mld zł;
  • kable – 1-2 mld zł;
  • krajowy projekt morskiej stacji transformatorowej – 0,5-1 mld zł;
  • nowa europejska spółka instalacyjna morskich farm wiatrowych z siedzibą w Polsce – 5 mld zł;
  • innowacyjne usługi utrzymania i eksploatacji farm – 500 mln zł;
  • bezpieczeństwo – 1-2 mld zł.

W niektórych obszarach Polska ma już pierwsze sukcesy. Pod koniec marca swój pierwszy kontrakt na budowę w pełni wyposażonej stacji transformatorowej, która służy do odbioru energii z wiatraków i przesyłania jej na ląd, podpisała spółka Crist Offshore. Ważący niemal 2 tys. ton obiekt stanie na farmie wiatrowej, którą planuje wybudować w polskiej strefie Bałtyku hiszpańsko-francuskie konsorcjum Ocean Winds. Uznanie w europejskiej branży wiatrakowej ma także producent kabli Tele-Fonika Kable.

– Ta strategia pokazuje jak wiele mamy jeszcze do zrobienia. Za tym dokumentem muszą iść konkretne decyzje polityczne i regulacyjne. Wyciągamy lekcje z pierwszego projektu wiatrowego, by w kolejnym udział polskich firm sięgał już 45 proc. Chcemy dobrze zrozumieć dostawców i wcześniej informować ich o planowanych zamówieniach, by mogli się do tego dobrze przygotować. Pamiętajmy jednak, że jeśli chodzi o jakość i bezpieczeństwo, nie będziemy szli na kompromis. Oczekujemy więc od dostawców wysokiej jakości i odpowiednich certyfikatów – podkreśla Janusz Bil, prezes Orlen Neptun. Orlen rozpoczął już budowę pierwszej farmy na Bałtyku i szykuje się do kolejnej takiej inwestycji.

Inwestorzy wskazują, że potrzebne są nowe regulacje, bo obecnie w postępowaniach przetargowych mają związane ręce.

– Prawo zamówień publicznych to jest bardzo trudna, skomplikowana regulacja, nieznosząca najmniejszych błędów. Postulujemy, aby cała morska energetyka wiatrowa była wyjęta spod reżimu zamówień publicznych. Obecnie nie możemy przy rozstrzyganiu przetargu powiedzieć, że podmiot z danego kraju nam się nie podoba. Żeby to zmienić i preferować polskie firmy, musimy dostać od państwa odpowiednie narzędzia – apeluje Bartosz Fedurek, prezes PGE Baltica.

Główne wnioski

  1. Premier Donald Tusk oczekuje, że państwowe spółki energetyczne będą przede wszystkim realizować cele publiczne – zapewniać bezpieczeństwo i dostępność energii – a nie maksymalizować zyski. Domaga się też większego udziału polskich firm w strategicznych inwestycjach, takich jak budowa elektrowni jądrowej.
  2. Wypowiedź premiera stawia pod ścianą koncerny energetyczne, które muszą do końca kwietnia przedstawić nowe taryfy na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. Rząd oczekuje spadku cen w rachunkach za prąd Polaków w drugiej połowie tego roku. Tymczasem prezes Polskiej Grupy Energetycznej Dariusz Marzec przyznaje, że jest potencjał do obniżki cen, ale... od stycznia 2026 r.
  3. Plan rozwoju przemysłu morskich farm wiatrowych i zwiększenia zaangażowania rodzimych firm przy inwestycjach na Bałtyku przedstawiły Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) i Fundacja Wind Industry Hub (WIH). Inwestorzy apelują, by inwestycje w farmy wiatrowe na Bałtyku zostały wyjęte z reżimu prawa zamówień publicznych, co da im możliwość preferowania w przetargach rodzimych przedsiębiorstw.