Program „Klucz do mieszkania” to porażka? Lorek: Ogrom błędów, bardziej szkodzi niż pomaga
– Mam tak negatywną ocenę tego programu, że nawet nie wiem, od czego zacząć. Ten program bardziej karze ludzi, którzy chcieliby kupić nieruchomość, niż im pomaga – mówi Rafał Lorek, ekspert rynku nieruchomości i prezes spółki Port Development w podcaście „Stan nieruchomości”.


Z tego odcinka dowiesz się…
- Dlaczego program „Klucz do mieszkania” nie spełnia swoich założeń.
- Jakie błędy eksperci wskazują w nowej strategii mieszkaniowej rządu.
- Czy ten program faktycznie poprawi dostępność mieszkań, czy wręcz przeciwnie – utrudni ich zakup.
Wideocast
Powiększ wideo
Wideocast
Powiększ wideo
Konstruowanie programów mieszkaniowych powinno przede wszystkim pomagać ludziom w zakupie mieszkania. Aby jednak cała koncepcja była efektywna, spełniać musi on określone założenia i realizować cele.
– Z jednej strony powinien to być program, który jest dla rodzin dzietnych, co jest szczególnie istotne w kontekście demograficznych problemów w naszym kraju. Drugi cel, to ogólnie mówiąc, wspieranie gospodarki, której budownictwo jest kołem zamachowym. Trzeci cel to pomoc najuboższym – podkreśla Rafał Lorek.
Program „Klucz do mieszkania” szkodzi?
Zdaniem eksperta cele nie musiałby być realizowane w tym samym czasie, ważne jednak, aby zostały ujęte właśnie w długoterminowym programie mieszkaniowym. Niestety program „Klucz do mieszkania” nie realizuje żadnego z tych celów.
Przypomnijmy, 13 lutego Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk przedstawił założenia programu, który ma poprawić dostępność lokali poprzez 2,5-krotne zwiększenie środków na budownictwo społeczne i komunalne. Koncepcja obejmuje dodatkowo wsparcie mieszkalnictwa własnościowego.
Nowe zasady – co się zmienia?
W ramach nowej strategii gminy będą mogły uzyskać bezzwrotną dotację do 80 proc. wartości inwestycji, co ma pozwolić sfinansować budowę nawet 15 tysięcy mieszkań rocznie. Budżet na te inwestycje ma być stopniowo zwiększany w kolejnych latach.
Nowy program zakłada wsparcie jednak wyłącznie rynku wtórnego, co oznacza brak dotacji dla zakupu mieszkań od deweloperów. Aby ograniczyć spekulację i flipping, wprowadzono limity cenowe (10 tys. zł za 1 m kw. w całej Polsce, 11 tys. zł za 1 m kw. w największych miastach). Jednak gminy będą mogły również samodzielnie podnieść te limity.
Dodatkowo planowane jest wprowadzenie wymogu posiadania nieruchomości przez sprzedającego przez minimum trzy lata, natomiast skorzystać z programu będą mogły wyłącznie osoby kupujące swoje pierwsze mieszkanie.
Zaproponowana przez Ministra Paszyka koncepcja spotkała się z wieloma krytycznymi głosami i została raczej chłodno przyjęta przez ekspertów. Jedynym obszarem, który nie budzi większych kontrowersji, jest wsparcie dla budownictwa komunalnego i społecznego. Jednak w tym przypadku zakładana pomoc wydaje się być dalece niewystarczająca.