Słabe nastroje w polskim przemyśle. Efekt byczego bicza?
Wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce wyniósł w lipcu 45,9 pkt. To lekka poprawa względem czerwca, kiedy odczyt wyniósł 44,8 pkt. Jest to jednak wynik wskazujący nadal na recesyjne nastroje w polskim przemyśle.
Dokładna liczba w tym przypadku nie ma aż tak dużego znaczenia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach mogliśmy zaobserwować okresowe rozjazdy odczytów wskaźnika PMI oraz danych o dynamice produkcji przemysłowej.
Zdecydowanie ważniejsze wydają się zjawiska, które są wskazywane w takim badaniu. Jest ono prowadzone wśród menedżerów logistyki dużych firm, którzy często są w stanie zaobserwować pewne trendy jako pierwsi. To wynika przede wszystkim z samej specyfiki działu logistyki i zakupów, która stanowi swoisty krwioobieg firm przemysłowych.
Jakie zjawiska płyną z najnowszego badania PMI? Po pierwsze, ogólny popyt pogarsza sytuacja na rynkach międzynarodowych. Firmy wskazywały, że przyczyną tej słabości są zwłaszcza Niemcy. To jest szczególnie ciekawe biorąc pod uwagę tamtejszy odczyt PMI, który wyniósł 49,1 pkt. i był najwyższy od trzech lat. Ten rozjazd wyraźnie widać na wykresie.
Skoro w niemieckim przemyśle jest tak dobra, to dlaczego w Polsce jest tak słaba? Wyjaśnieniem mogą być zawirowania związane z cłami w USA. Wysoki popyt z tamtego rynku na niemieckie towary, skłonił firmy z Niemiec do zwiększenia zapasów półproduktów z Polski. Wówczas popyt ze strony USA był powodowany niepewnością co do przyszłego kształtu polityki handlowej, więc firmy ściągały na zapas tak dużo towarów, jak tylko mogły.
Prawdopodobnie wystąpił tutaj tzw. „efekt byczego bicza”, czyli zjawisko, w którym nawet niewielkie zmiany popytu ze strony finalnego konsumenta prowadzą do dużych zmian w łańcuchu dostaw. Dlaczego? Bo każda kolejna firma w łańcuchu dostaw bazuje na informacjach od swoich klientów, a nie od klienta końcowego. To powoduje, że im dalej do konsumenta jest firma w łańcuchu, tym mocniej może zwiększać zapasy.
W momencie, kiedy Donald Trump ogłosił zawieszenie ceł, a ostatnio porozumienie z UE w tej sprawie, popyt z USA wyhamował. To mogło spowodować głębsze spadki popytu na polskie półprodukty, zgodnie z „efektem byczego bicza”. Zwiększone wcześniej zapasy okazały się nadmiarowe, co skutkuje dziś ograniczeniem nowych zamówień w całym łańcuchu. Polski przemysł, jako poddostawca wielu komponentów i półproduktów dla firm z Niemiec, może odczuwać wyjątkowo silnie.
Równolegle do osłabienia popytu dochodzą również czynniki kosztowe. W lipcu presja kosztowa wzrosła po raz czwarty od pięciu miesięcy, ale jest ona słabsza niż długoterminowa średnia. Pomimo wzrostu kosztów producenci obniżyli ceny wyrobów gotowych.
Polski przemysł wydaje się być w słabej formie, ale częściowo to mogą być efekt przejściowe, zwłaszcza odwrócenie „byczego bicza”.