USA nałożyły na Syrię najwyższe cła na świecie. Analityk: Waszyngton chce wziąć Damaszek na smycz
USA nałożyły na Syrię 41 proc. cła. To najwyższe taryfy na świecie. Zdaniem analityków, to plan Waszyngtonu, by podporządkować sobie Damaszek.
Jeszcze w maju prezydent Donald Trump zapowiedział zdjęcie surowych, amerykańskich sankcji na Syrię. Tymczasem teraz Waszyngton nałożył na Damaszek najsurowsze cła na świecie.
Jak jednak zauważa CNBC, te taryfy nie będą miały dużego przełożenia na gospodarkę. Handel Syrii ze Stanami Zjednoczonymi praktycznie bowiem nie istnieje. W 2023 Damaszek wyeksportował towary warte 11,3 miliona dolarów, a importowały towary o wartości 1,29 miliona dolarów. To, teoretycznie oznacza deficyt w handlu ze Stanami. I to wykorzystał Trump do nałożenia ceł.
Zdaniem analityków, po obaleniu reżimu Baszara Asada w grudniu w 2024, nowe władze w Syrii, złożone przede wszystkim z byłych milicji, kierowanych przez nowego prezydenta, Ahmeda al-Shara potrzebują pomocy w odbudowie kraju, a nie kar. Zwłaszcza, że sytuacja w Syrii jest dalej napięta - na południu w prowincji Suwejda zginęło ponad tysiąc osób w starciach między Beduinami a druzami.
Zwłaszcza, że po zniesieniu sankcji, w Syrii pojawiły się delegacje bogatych krajów arabskich i ze Stanów Zjednoczonych, obiecujących pomoc w odbudowie kraju, zrujnowanego latami rządów dynastii Asadów i po ostatniej wojnie domowej. A cła mogą na tę pomoc wpłynąć negatywnie. Eksperci ostrzegają zaś, że bez wsparcia dyplomatycznego, humanitarnego i ekonomicznego, kraj osunie się znowu w wojnę domową.
Jaki jest plan Waszyngtonu wobec Syrii?
Dlatego też, jak tłumaczy Giorgio Cafiero, CEO firmy konsultingowej Gulf State Analytics, sankcje mogą mieć drugie dno. Jego zdaniem, to "jasna i skalkulowana wiadomość", że Waszyngton może złagodzić swój żelazny uścisk wobec syryjskiej gospodarki, ale tylko na amerykańskich zasadach.
– Ta polityka gospodarcza przypomina smycz, której długość zależy od politycznego kursu prezydenta Syrii i tego, co dzieje się w kraju – zauważył. – Psychologiczny i dyplomatyczny wpływ taryf nie powinien być niedoceniany – stwierdził. Jak ostrzegł, Waszyngton zamierza bowiem utrzymać wpływ na Syrię i kierunek jej rozwoju.