Indie mają sukcesy w czystej energii. Ale wciąż mocno polegają na węglu

Indie ogłosiły, że połowa zainstalowanej mocy energetycznej kraju pochodzi ze źródeł odnawialnych. Pięć lat przed terminem. Jednak aż 74 proc. energii elektrycznej wciąż generowane jest z węgla.

Rekord w transformacji energetycznej

Minister energii odnawialnej Pralhad Joshi nazwał ogłoszone w lipcu dane „kamieniem milowym na drodze indyjskiej transformacji energetycznej”. Podkreślił, że cel wyznaczony na 2030 r. w ramach Porozumienia Paryskiego został osiągnięty z wyprzedzeniem. Indie chcą osiągnąć neutralność emisyjną do 2070 r.

Według danych połowa zainstalowanej mocy 484,8 GW pochodzi dziś z odnawialnych źródeł energii. Największy udział ma energia słoneczna – 119 GW, co plasuje Indie na trzecim miejscu na świecie. Ważną rolę odgrywają też elektrownie wodne, wiatrowe oraz jądrowe. Te odpowiadają jednak za mniej niż 2 proc. miksu.

Indie budują obecnie jeden z największych na świecie kompleksów farm solarnych i wiatrowych. Na obszarze pustyni porównywalnym wielkością do Singapuru. Minister Joshi zapowiedział, że kraj doda co roku 25–30 GW nowych mocy odnawialnych.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że dane te dotyczą jedynie potencjału. Faktyczna produkcja energii ze źródeł odnawialnych pozostaje znacznie niższa.

Węgiel nadal rządzi

Indie wciąż pozostają drugim największym konsumentem węgla na świecie. Ministerstwo energii węglowej poinformowało, że w 2024 r. wydobycie wzrosło o 5 proc., osiągając poziom 1 miliarda ton.

Resort podkreśla, że „sektor węglowy pozostaje kluczowy” i dostarcza ponad 74 proc. energii elektrycznej. Zasila też strategiczne gałęzie gospodarki, takie produkcja stali i cementu.

Indie zajmują trzecie miejsce na świecie pod względem emisji gazów cieplarnianych – za Chinami i USA. Jednak emisja w przeliczeniu na mieszkańca, według oficjalnych danych, stanowi jedynie jedną trzecią średniej światowej. Zgodnie ze zobowiązaniami kraj planuje ograniczyć emisje o 45 proc. do 2030 roku.

Problem z magazynowaniem energii

Szybki rozwój energetyki odnawialnej napotyka na barierę w postaci zbyt małych możliwości magazynowania. Indie dysponują obecnie zaledwie 505 MWh pojemności magazynowej, co jest wartością znacznie niższą od potencjału wytwórczego.

Minister Joshi ostrzegł, że „bez magazynowania energia będzie marnowana albo trzeba będzie wracać do węgla, gdy spada produkcja OZE”. Jednym z rozwiązań są elektrownie szczytowo-pompowe, które pozwalają wykorzystać nadwyżki energii do pompowania wody do zbiorników, a następnie produkcji prądu w czasie szczytowego zapotrzebowania.

Indie planują także rozwój baterii litowych, jednak ich produkcja wymaga metali ziem rzadkich. 70 proc. światowych dostaw kontrolują Chiny, od których New Delhi pozostaje uzależnione.

We wtorek do stolicy Indii przybył chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi, a wśród tematów rozmów znalazły się właśnie dostawy metali ziem rzadkich.

Według prognoz zapotrzebowanie na energię w Indiach do 2047 roku może się podwoić. Część tej luki ma wypełnić rozwój energetyki słonecznej i wiatrowej.

Źródło: AFP