USA wzmacniają obecność wojskową na Karaibach. Szef Pentagonu: „To nie ćwiczenia”
Amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth oświadczył w Puerto Rico, że wysłanie wojsk USA do Karaibów „to nie ćwiczenia”. Deklaracja pada w kontekście napięć z Wenezuelą i ostatnich działań wojskowych USA w regionie.
Wizyta Hegsetha na USS Iwo Jima
Hegseth odwiedził w poniedziałek żołnierzy na pokładzie okrętu USS Iwo Jima w Puerto Rico. W rozmowie z marines podkreślił, że operacja jest „ćwiczeniem w obronie kluczowych interesów narodowych USA, aby zakończyć zatruwanie amerykańskiego społeczeństwa”. Towarzyszył mu Dan Caine, przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów.
W poście na platformie X gubernator Puerto Rico, Jenniffer Gonzalez, powitała Hegsetha i Caine’a, dziękując Trumpowi za „uznanie strategicznej wartości Puerto Rico dla bezpieczeństwa narodowego USA i walki z kartelami narkotykowymi w naszej półkuli, wspieranymi przez narco-dyktatora Nicolása Maduro”.
Deklaracje Hegsetha i wzmocniona obecność wojskowa następują po zatopieniu przez USA wenezuelskiego statku na Karaibach, w wyniku czego zginęło 11 osób. Prezydent Donald Trump twierdził, że na jednostce były narkotyki. Po ataku ostrzegł na platformie Truth Social: „Niech to będzie ostrzeżenie dla każdego, kto myśli o przemycaniu narkotyków do USA. UWAŻAJCIE!”.
Reakcje międzynarodowe i krajowe
Działania USA spotkały się z krytyką organizacji praw człowieka, określających je jako „bezprawne egzekucje pozasądowe”. Relacje Waszyngtonu z Caracas pogorszyły się jeszcze bardziej.
Członkowie Kongresu USA pytali o podstawy prawne ataku. Adam Smith, najwyższy rangą demokrata w Komisji ds. Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, powiedział, że nie sposób stwierdzić, aby statek stanowił bezpośrednie zagrożenie wojskowe dla USA.
Rand Paul, senator republikański z komisji ds. bezpieczeństwa wewnętrznego, skrytykował wiceprezydenta JD Vance’a, który bronił ataku. Gloryfikowanie zabijania bez procesu nazwał „obrzydliwym i nieprzemyślanym”.
Wenezuela, której prezydent Maduro odrzuca oskarżenia o przemyt narkotyków, odpowiada: „nie może u nas istnieć kartel narkotykowy, skoro nie ma tu narkotyków”. Tak w poniedziałek mówiła wiceprezydent kraju Delcy Rodriguez.
Wzmocnione siły USA w regionie
Administracja Trumpa od początku 2025 r. przyjęła bardziej agresywną postawę wobec Caracas. Sekretarz stanu Marco Rubio nie wykluczył w ostatnim tygodniu możliwości uderzeń w kartele narkotykowe na terytorium Wenezueli. Donald Trump wykluczył jednak zmianę reżimu.
USA rozmieszczają w Puerto Rico 10 myśliwców F-35 w ramach operacji przeciwko latynoamerykańskim kartelom narkotykowym. Trump zagroził także zestrzeleniem wenezuelskich samolotów zbliżających się do amerykańskich okrętów po dwóch takich incydentach odnotowanych przez media USA.
Premier Trynidadu i Tobago, Kamla Persad-Bissessar, poparła zwiększoną obecność wojskową USA i pochwaliła atak na statek przewożący narkotyki. – Ból i cierpienie, jakie kartel wyrządził naszemu krajowi, jest ogromny. Nie mam współczucia dla przemytników; wojsko USA powinno ich zabijać – powiedziała.
Z kolei prezydent Brazylii, Luiz Inacio Lula da Silva, wyraził zaniepokojenie rozbudową floty USA podczas przemówienia na szczycie BRICS. – Obecność sił zbrojnych największej potęgi w Morzu Karaibskim jest czynnikiem zwiększającym napięcia – stwierdził.
Postawa Hegsetha i wzmożona obecność wojskowa pokazują, że Stany Zjednoczone w najbliższym czasie zamierzają wzmocnić operacje wojskowe w regionie Karaibów. Głównie w związku z walką z kartelami narkotykowymi.
Działania USA w regionie wywołują mieszane reakcje – od poparcia lokalnych władz po krytykę międzynarodową i polityczną w samej Ameryce. Obecność USS Iwo Jima i myśliwców F-35 w Puerto Rico ma wspierać działania przeciwko przemytowi narkotyków i zapewnić ochronę strategicznych interesów USA w regionie.