Pożar w węgierskiej rafinerii wielkim problemem dla Serbii. To może zmusić Belgrad, by odwrócił się od Moskwy

Pożar w węgierskiej rafinerii MOL może mieć poważne konsekwencje dla politycznej sytuacji w regionie. W najgorszej sytuacji jest Serbia. Władze w Belgradzie, by zapewnić dostawy energii, mogą nawet być zmuszone do odwrócenia się od Moskwy.

Jak uważa bank Erste, kilkugodzinny pożar w rafinerii w Százhalombatta niedaleko Budapesztu sprawił, że zakład stracił ok. 40 proc. mocy przerobowych. A to utrudni eksport i produkcję. Dlatego też koncern MOL ma do wyboru albo zwiększyć import, albo użyć rezerw strategicznych.

Jak dodaje analityk banku, Tamas Pletser, to nie powinno mocno wpłynąć na Węgry, ale Serbia będzie w poważnych tarapatach. System energetyczny tego kraju jest bowiem w „stanie krytycznym”. Amerykanie nałożyli bowiem sankcje na NIS, firmę zarządzającą jedyną rafinerią w Serbii. Większość udziałów mają w niej rosyjskie firmy.

Tamas Pletser, analityk branży naftowej i gazowej w Erste, zauważył, że incydent będzie miał ograniczony wpływ na rynek węgierski, ale w szczególnie trudnej sytuacji może znaleźć się Serbia. „MOL prawdopodobnie nie będzie w stanie eksportować wystarczających ilości produktów naftowych z powodu pożaru, dlatego Serbia może znaleźć się w jeszcze większych tarapatach” – pisze ekspert.

Do tego Gazprom nie przedłużył umowy z Serbią i dostarczy gaz ziemny tylko do końca roku. Jako że Belgrad nie ma realnych alternatywnych dostaw, bezpieczeństwo energetyczne kraju jest zagrożone.

Jak więc sugeruje analityk Erste, przed władzami kraju stanie trudny wybór – albo pozostanie po stronie Moskwy, co z kolei sprawi, że może zabraknąć energii, albo zwróci się ku Zachodowi, by dostać paliwo. To jednak doprowadzi do rozluźnienia stosunków z Rosją i zirytuje nacjonalistyczny elektorat.