Węgry przeprowadzają referendum ws. członkostwa Ukrainy w UE. Rząd nasila antyukraińską kampanię

Na Węgrzech trwa referendum korespondencyjne „Voks 2025” dotyczące akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Władze nasilają kampanię antyukraińską. Przekonują obywateli o rzekomych zagrożeniach związanych z wejściem Kijowa do Wspólnoty.

Głosowanie rozpoczęło się w połowie kwietnia wraz z rozsyłaniem kart do głosowania do wszystkich gospodarstw domowych. Na karcie znajduje się jedno pytanie: „Czy popierasz członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej?”. Obywatele mogą odesłać swoje głosy w kopertach zwrotnych do 20 czerwca.

Premier Viktor Orbán zapowiedział organizację plebiscytu podczas szczytu Unii Europejskiej na początku marca. Przekonywał wówczas, że akcesja Ukrainy oznaczałaby katastrofę dla europejskiej, w tym węgierskiej, gospodarki.

Wraz z rozpoczęciem referendum rząd nasilił kampanię antyukraińską. Rzecznik koalicji Fidesz-KDNP Tamás Menczer apelował na Facebooku o udział w głosowaniu. Twierdził, że „zagrożenie jest ogromne”. Wśród argumentów padają oskarżenia o groźbę napływu migrantów, wzrost przestępczości oraz utratę unijnych środków.

W podobnym tonie wypowiadał się premier Orbán, który sugerował, że wejście Ukrainy do UE zniszczy węgierskie rodziny. Politycy obozu rządzącego rozpowszechniają listę rzekomych zagrożeń, jakie ich zdaniem niesie akcesja Ukrainy - przekazuje PAP.

Równolegle z rządowym plebiscytem, na przełomie marca i kwietnia nieformalne referendum zorganizowała opozycyjna partia TISZA. W inicjatywie „Głos narodu” udział wzięło ponad 1,1 mln obywateli, z czego 58,18 proc. opowiedziało się za członkostwem Ukrainy w UE.

W akcję opozycji zaangażowało się ponad 12 tys. wolontariuszy, którzy zbierali głosy w 3155 miejscowościach. Inicjatywa TISZA miała charakter oddolny i nie była powiązana z oficjalnym procesem referendalnym.