„Nie ma już gdzie uciekać”. Nowa izraelska ofensywa jeszcze bardziej kurczy przestrzeń życiową Palestyńczyków w Strefie Gazy

Izraelska ofensywa wojskowa w Strefie Gazy, prowadzona pod kryptonimem „Rydwany Gedeona”, gwałtownie zaostrza sytuację humanitarną w jednym z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie.

Według danych ONZ, niemal 80 proc. terytorium Gazy od marca objęte jest rozkazami ewakuacyjnymi lub uznane zostało za strefy zmilitaryzowane. Jak twierdzą izraelscy przywódcy, celem działań jest „ostateczne zdobycie” enklawy, a ich efektem jest przymusowe przesiedlanie całej populacji – blisko 2 milionów osób – na coraz mniejsze skrawki ziemi.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział, że mieszkańcy Gazy mają zostać przeniesieni na południe, gdzie izraelska armia wyznacza coraz więcej korytarzy wojskowych i stref zakazu wstępu. Minister finansów Bezalel Smotrich, reprezentujący skrajną prawicę, stwierdził wprost: „W końcu podbijemy Strefę Gazy”.

Izraelska ofensywa

Od momentu zerwania rozejmu z Hamasem w marcu, Izrael systematycznie poszerza tzw. strefę buforową przy granicy lądowej, w której zrównano z ziemią domy, zakłady przemysłowe i pola uprawne. Dostęp do Morza Śródziemnego jest w praktyce zablokowany – większość łodzi rybackich została zniszczona, a rybacy próbujący wypłynąć choćby kilka metrów od brzegu są atakowani.

W kwietniu izraelskie wojsko utworzyło nowy korytarz w Rafah – tzw. „korytarz Morag” – mający, jak podano, na celu „podzielenie Strefy Gazy”. To jedna z co najmniej czterech tras ustanowionych w celu kontroli ruchu ludności, kosztem całkowitego zniszczenia budynków i terenów rolnych w ich zasięgu.

Według ONZ-owskiej grupy Site Management Cluster, od 18 marca wydano co najmniej 31 rozkazów ewakuacyjnych, obejmujących ogromne obszary Gazy. W ich wyniku przesiedlono około 600 tysięcy osób – wielu z nich już po raz kolejny.

Kryzys humanitarny w Strefie Gazy

W praktyce, ewakuacje nie gwarantują bezpieczeństwa. Mimo poleceń przemieszczania się na południe, również tam dochodzi do intensywnych bombardowań. W ostatnich dniach armia izraelska wezwała mieszkańców południowej Gazy do opuszczenia domów i udania się do nadmorskiego rejonu Al-Mawasi, zapowiadając „bezprecedensowy atak”.

Organizacje humanitarne alarmują, że system ostrzeżeń o ewakuacjach jest chaotyczny i nieskuteczny. Część mieszkańców otrzymuje SMS-y lub telefony z informacją o nadchodzących atakach, inni dowiadują się o nich dopiero po pierwszych wybuchach. Brakuje dostępu do internetu, map i punktów orientacyjnych – większość z nich została zniszczona. Przemieszczanie się w terenie często oznacza piesze przekraczanie wojskowych punktów kontrolnych.

Strefa Gazy, nazywana niegdyś „więzieniem pod gołym niebem”, dziś przypomina bardziej teren całkowitej destrukcji. Mieszkańcy śpią w namiotach pośród gruzów, bez jasnej informacji, dokąd wolno im się udać i jak długo będą mogli pozostać w jednym miejscu. W obliczu eskalacji działań wojennych, przestrzeń życiowa dla cywilów w Gazie kurczy się do punktu, w którym „nie ma już gdzie uciekać”.