Był Trump Trade, jest Sell America. Ceny złota biją kolejne rekordy
Gdy sytuacja na rynkach finansowych pozostaje napięta, we wtorek dolar traci, rentowności amerykańskich obligacji znów maszerują w górę, a złoto bije kolejne rekordy cenowe na poziomie 3500 dol. za uncję.
Wywołana wojna handlowa z praktycznie całym światem jest obecnie zawieszona na 90 dni (za wyjątkiem Chin). W powszechnym wśród analityków odczuciu prezydent USA Donald Trump, atakując pod koniec zeszłego tygodnia szefa Fedu Jerome'a Powella, dolał paliwa do ognia, który od paru tygodniu powoduje wyprzedaż amerykańskich aktywów.
Komentarze prezydenta USA spowodowały dalszą ucieczkę kapitału z amerykańskiego rynku akcji i obligacji oraz mocne osłabienie kursu dolara. W rezultacie we wtorek za euro płaci się powyżej 1,15 dol.
Ceny złota mają za sobą szalony rajd w górę
Jednak największym zwycięzcą ostatnich dni na rynkach finansowych jest złoto, które dzień po dniu bije rekordy cenowe. Tylko w ciągu miesiąca postrzegany jako bezpieczna przystań na rynkach finansowych metal szlachetny odnotował wzrosty o ponad 16 proc.
Szalona passa złota trwa jednak znacznie dłużej, bo mniej więcej od ataków terrorystycznych 7 października 2023 r., gdy Hamas i inne palestyńskie grupy zbrojne najechały południowy Izrael, zabijając ok. 1200 osób i porywając kolejne 250.
Na początku października 2023 r. za uncję złota płacono nieco powyżej 1800 dol. Od tego czasu ceny złota wzrosły o niemal 100 proc., w przeciągu ostatnich 12 miesięcy – o ponad 50 proc.
Szybki wzrost cen złota mówi nam, że rynki mają najmniej zaufania do USA niż kiedykolwiek. Niedawna narracja 'Trump Trade' przekształciła się teraz w narrację 'Sell America' – wskazał cytowany przez PAP Lee Liang Le z Kallanish Index Services.
Trump Trade to mocno promowana w branży inwestycyjnej popularna po wyborach prezydenckich w USA narracja, że prezydentura Trumpa będzie szczególnie korzystna dla rynków akcji czy kryptowalut, które będą bić kolejne historyczne rekordy, wyznaczone wcześniej pod koniec prezydentury Joe Bidena.
Początkowo tak się faktycznie stało, a bitcoin wciąż utrzymuje się znacząco powyżej poziomu sprzed wygranej przez Trumpa w wyborach (88 tys. dol. vs. 68 tys. w dniu wyborów prezydenckich w USA 5 listopada 2024.), jednak w 2025 r. jest na ponad 5-proc. na minusie.
S&P 500 w tej perspektywie traci aż ponad 12 proc., Nasdaq – blisko 18 proc. Ta sytuacja może szczególnie niepokoić tych Amerykanów, którzy niedługo przechodzą na emeryturę. To właśnie w tej grupie wiekowej znaczącą przewagę w wyborach miał Trump. Teraz jego wyborcy patrzą, jak chudną ich przyszłe emerytury, gdy w USA znacznie bardziej niż np. w Polsce popularne jest oszczędzanie na emeryturę w formie preferowanych podatkowo funduszy na akcje czy obligacje.
Wciąż trwa wyprzedaż amerykańskich obligacji
Amerykańskie obligacje też nie wyglądają dobrze. W ostatnich tygodniach obserwujemy potężne (jak na rynek obligacji) wzrosty rentowności, co obniża wartość amerykańskiego długu zakupionego w mniej korzystnym dla kupujących momencie.
Tymczasem po chwilowym odwrocie kojarzonym z zawieszeniem ceł amerykańskie 10-latki na początku tego tygodnia wróciły do poziomu ponad 4,4 proc.
Powody wyprzedaży obligacji mogą być prozaiczne, jak np. fakt, że handlujące z USA kraje już nie potrzebują tak dużo dolarów, skoro mają z nimi handlować mniej. Ale może to też być .– jak wskazuje wielu komentujących – symptom tego, że rynki zaczęły postrzegać USA jako kraj podwyższonego ryzyka.
Oprócz wojny handlowej, czy próby ataku na niezależność banku centralnego, administracja Trumpa zamierza też niebawem m.in. wprowadzić znaczne cięcia podatkowe, które mogą w istotny sposób podwyższyć amerykański deficyt.
Głośno promowane oszczędności fiskalne, które miałyby to równoważyć, w powszechnej opinii ekspertów będą tylko kosmetyczne lub nawet przeciwskuteczne, generując niewidoczne na razie, jednak istotne koszty w przyszłości.