Trump nie rezygnuje z minimalnej stawki cen na poziomie 10 proc. Wycofuje się z podatku dla najbogatszych

Prezydent jest zdeterminowany, by utrzymać podstawową 10-proc. stawkę ceł na import z zagranicy, niezależnie od zawieranych umów handlowych - powiedziała w piątek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.

Prezydent jest zdeterminowany, by utrzymać podstawową 10-proc. stawkę ceł na import z zagranicy, niezależnie od zawieranych umów handlowych - powiedziała w piątek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Zadeklarowała też, że Trump nie obniży taryf na chińskie produkty bez ustępstw ze strony Pekinu.

Leavitt odniosła się w ten sposób do wstępnego porozumienia handlowego między USA i Wielką Brytanią, według którego USA zachowają 10-procentową podstawową stawkę ceł dla większości brytyjskich produktów.

"Ta 10-procentowa podstawa nadal będzie obowiązywać na koniec, gdy wszystkie inne szczegóły tej umowy zostaną dopracowane. Prezydent zobowiązał się utrzymać te 10 proc. cła bazoweego, nie tylko dla Zjednoczonego Królestwa, ale także w negocjacjach handlowych ze wszystkimi innymi krajami" - powiedziała Leavitt.

Rzeczniczka odniosła się też do planowanych na sobotę i niedzielę rozmów handlowych amerykańskich i chińskich delegacji w Szwacjarii, pierwszych od rozpoczęcia wojny handlowej między mocarstwami. Komentując wcześniejszy wpis Trumpa w mediach społecznościowych, w którym sugerował obniżenie ceł dla towarów z Chin ze 145 do 80 proc., Leavitt stwierdziła, że jest to liczba, którą Trump "po prostu rzucił, i zobaczymy co będzie dalej". Zaznaczyła jednak, że USA nie obniżą ceł bez odpowiednich ustępstw ze strony Pekinu.

W rozmowach w Genewie udział mają wziąć minister finansów Scott Bessent i przedstawiciel USA ds. handlu Jamieson Greer, a po stronie chińskiej wicepremier ds. gospodarczych He Lifeng.

Zmiany w podatku od najbogatszych

Prezydent USA Donald Trump zasugerował w piątek, że podwyższenie podatków dla najbogatszych Amerykanów może nie być korzystnym politycznie ruchem. Wcześniej media podawały, że Trump wzywał do takiej reformy przewodniczącego Izby Reprezentantów Mike'a Johnsona.

"Problemem nawet z +MALUTKĄ+ podwyżką podatku dla BOGATYCH, którą ja i wszyscy inni łaskawie zaakceptowalibyśmy, aby pomóc pracownikom o niższych i średnich dochodach, jest to, że radykalni lewicowi demokraci-wariaci będą krzyczeć: +słuchaj uważnie+, legendarny cytat George’a Busha seniora, który podobno kosztował go wybory" - napisał Trump, odwołując się do sloganu wyborczego byłego prezydenta, który musiał jednak złamać złożoną wyborcom obietnicę, że nie podniesie podatków i nie zdołał zapewnić sobie drugiej kadencji.

Prezydent USA w następnym zdaniu stwierdził, że to nie ta wypowiedź ("czytajcie mi z ust: żadnych nowych podatków") kosztowała Busha przegraną w wyborach 1992 r., lecz Ross Perot, kandydat niezależny, który odebrał mu część elektoratu.

"W każdym razie Republikanie prawdopodobnie nie powinni tego robić, ale ja jestem OK, jeśli to zrobią!!!" - dodał Trump.

Prezydent skomentował w piątek w ten niejednoznaczny sposób doniesienia szeregu mediów, że polecił on przewodniczącemu Izby Reprezentantów podwyższyć podatki dla najwięcej zarabiających oraz wyeliminować lukę w kodeksie podatkowym, korzystną dla zarządzających funduszami inwestycyjnymi. Trump i Kongres są obecnie w trakcie trudnych negocjacji nad nowym budżetem, mającym zawierać obietnice wyborcze Trumpa, w tym przede wszystkim przedłużenie wprowadzonych przez niego w 2017 r. obniżek podatków.

Problemem jest to, jak pogodzić ten ruch - który kosztować może aż 4 bln dolarów i dodatkowo zwiększyć dług publicznych ze spełnieniem innych obietnic Trumpa (m.in. zwolnienie z opodatkowania napiwków i nadgodzin) z uniknięciem konieczności dokonania cięć w świadczeniach socjalnych dla osób o niskich dochodach i seniorów. Jednym ze sposobów miałaby być podwyżka najwyższego progu podatku dochodowego z 37 do 39,6 proc., tj. do poziomu sprzed 2017 r.

W piątek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt ostrzegła republikańskich kongresmenów przed ignorowaniem żądań Trumpa.

"Każdy, kto sprzeciwia się temu projektowi ustawy, sprzeciwia się największej obniżce podatków w historii Ameryki. Będą głosować za podniesieniem podatków o 4 bln dla klasy średniej w tym kraju i nie możemy się doczekać, aby pociągnąć ich za to do odpowiedzialności" - powiedziała.