Premier Donald Tusk: to wojna, którą Rosja wypowiedziała całemu światu. To musi dotrzeć do wszystkich
O godz. 22.06 w dniu wczorajszym wojsko dostało pierwsze informacje o zmasowanym rosyjskim ataku na Ukrainę – mówił premier Donald Tusk. – W związku z nimi dowództwo operacyjne podjęło odpowiednie środki. Uruchomiono samoloty wczesnego ostrzegania naszych sojuszników. W teren spodziewanego działania skierowano parę F-35 i F-16 oraz śmigłowce. Pierwsze naruszenia odnotowano po godz. 23, a ostatnie po godz. 6.30 rano – dodał premier. – Odnotowano konkretnie 19 naruszeń – dodał.
Tym razem, jak mówił premier, drony nie nadleciały z Ukrainy, co mogłoby sugerować błędy w ataku, ale nadleciały z Białorusi. Według szefa rządu na pewno zestrzelono trzy drony, choć nie można wykluczyć, że zestrzeleń było więcej. Sprawdzenie tego potrwa trochę czasu. Służby przeszukują ziemię w poszukiwaniu szczątków. Ostatni dron został zniszczony o godz. 6.45.
W nocy, jak mówił premier, zamknięto cztery polskie lotniska. Wznowiły one już jednak pracę. – Nie miało to związku z zagrożeniem tych lotnisk, ale z potrzebami operacyjnymi – wyjaśnił.
Premier podkreślił, że na tę chwilę nie ma informacji o ofiarach rosyjskiej prowokacji. Dodał, że trwają rozmowy z sojusznikami o wzmocnieniu polskiej obrony.
Szef rządu mówił, że działa z prezydentem "jak jedna pięść". Wezwał też do współpracy wszystkie siły polityczne. Podziękował wszystkim żołnierzom – polskim i sojuszniczym. – To była ciężka operacja, ale i bardzo skuteczna – zauważył.
Premier: Wtargnięcie dronów zmienia sytuację polityczną
Jego zdaniem, nocne zdarzenie zmienia sytuację polityczną. Stwierdził, że Polska złożyła formalny wniosek o uruchomienie art. 4 NATO. Dodał, że to wspólna decyzja jego i prezydenta. Zauważył, że mimo różnic politycznych współpraca wszystkich instytucji przebiega wzorowo.
– Polska jest bardzo wdzięczna za słowa wsparcia. Tak, słowa solidarności są potrzebne, ale to nie wystarczy. Trzeba jasno powiedzieć, że art. 4 to dopiero wstęp. Słowa tu nie wystarczą – powiedział Donald Tusk. Stwierdził, że będzie oczekiwał większego wsparcia. – To nie jest nasza wojna czy wojna tylko Ukraińców. To wojna, którą Rosja wypowiedziała całemu światu. To musi dotrzeć do wszystkich – dodał.
Tusk przyznał, że Rosja próbuje prowokacją podzielić scenę polityczną. To, że udało się dzisiaj dobrze współpracować z prezydentem, stanowi "polski atut". Przypomniał, że w piątek zaczynają się rosyjsko-białoruskie manewry Zapad. – Wiadomo, że przesmyk suwalski jest jednym z planowanych celów. Ten kontekst jest oczywisty. Budzenie podziałów i niepokojów w Polsce to więcej niż manifestacja i prowokacja – stwierdził.
Premier: nie ma podstawy twierdzić, że jesteśmy w stanie wojny
– Nie ma podstawy twierdzić, że jesteśmy w stanie wojny. Prowokacja ma charakter dużo większy niż wcześniej – powiedział. Dlatego wezwał razem z prezydentem do jedności i do wyciszenia najbardziej gorących polityków i komentatorów.
– Ta sytuacja stawia nas bliżej otwartego konfliktu. Polska ma dziś wroga politycznego za wschodnią granicą. Nie za zachodnią. Musimy koncentrować swoje zdolności na obronie Polski przed realnym wrogiem – stwierdził. – Zwracam się do tych, którzy mają inne niż ja geopolityczne poglądy, abyście nie szukali wroga na Zachodzie. Wystarczy nam ten jeden, realny na wschodzie – powiedział. – Naszym zadaniem jest dziś pełna mobilizacja wszystkich członków NATO. To wspólna odpowiedzialność wszystkich sojuszników – jasno stwierdził. Jak zauważył, nasi sojusznicy już rozumieją, że to także ich wojna. Stwierdził też, że "Polska będzie z Ukrainą", bo to ona bierze na siebie główną walkę z Rosją.
Wyjaśnił też, że będzie informował społeczeństwo o wszystkim, co się dzieje.
Art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego mówi, że „strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron”.
W nocy podczas zmasowanego ataku Rosji na Ukrainę, rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wojsko użyło broni i zestrzeliło kilkanaście bezzałogowców. Do akcji wkroczyła policja, która szuka szczątków zniszczonych maszyn. O naruszeniu przestrzeni powietrznej zawiadomiono sojuszników z NATO. Premier zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, a prezydent odprawę BBN.