Rosyjskie drony nad Polską. Powściągliwe reakcje państw prorosyjskich
Premier Donald Tusk potwierdził dziś zestrzelenie kilku rosyjskich dronów w polskiej przestrzeni powietrznej 10 września w nocy, nazywając to „aktem agresji” i uruchamiając procedury NATO. Reakcje części państw pozostają powściągliwe lub milczące.
Dziś o świcie polska obrona przeciwlotnicza wraz z siłami NATO zestrzelił rosyjskie drony, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną podczas masowego ataku Rosji na zachodnią Ukrainę. Incydent, który premier Donald Tusk nazwał „aktem agresji”, stanowił pierwszą tego typu bezpośrednią interwencję Polski od rozpoczęcia wojny na Ukrainie.
Incydent wyraźnie podzielił społeczność międzynarodową. O ile sojusznicy NATO i UE zdecydowanie potępili naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej jako „akt agresji”, państwa przyjaźnie nastawione do Rosji zachowały powściągliwość lub całkowite milczenie.
Węgry: solidarność bez wskazania sprawcy
Premier Węgier Viktor Orban wyraził solidarność z Polską, jednak unikał zbitki „rosyjskie drony”.
„Węgry stoją w pełnej solidarności z Polską po niedawnym incydencie z dronami. Naruszenie integralności terytorialnej Polski jest niedopuszczalne” - napisał na platformie X.
Jednocześnie węgierski premier wykorzystał sytuację do promocji swojego stanowiska pokojowego: „Incydent dowodzi, że nasza polityka wzywania do pokoju w wojnie rosyjsko-ukraińskiej jest rozsądna i racjonalna. Życie w cieniu wojny niesie ze sobą ryzyka i niebezpieczeństwa”.
Milczenie innych państw prorosyjskich
Chiny, strategiczny partner Rosji, nie wydały jak dotąd oficjalnego stanowiska w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Podobnie inne kraje BRICS - Brazylia, Indie, RPA czy Iran: nie skomentowały incydentu, zachowując dyplomatyczne milczenie.
Serbia, tradycyjny sojusznik Rosji na Bałkanach, również nie odniosła się do wydarzeń, co potwierdza wzorzec unikania komentowania kontrowersyjnych działań Moskwy przez państwa o prorosyjskich sympatiach.
Białoruska wersja: „drony zgubiły się”
Wiceszef białoruskiego MON Paweł Murawiejka stwierdził, że drony „zgubiły się” po zakłóceniu ich systemów nawigacyjnych. I że Białoruś sama zestrzeliła niektóre nad swoim terytorium. Według białoruskich władz, między godziną 23:00 a 4:00 siły białoruskie, polskie i litewskie wymieniały informacje przez „kanały komunikacyjne” dotyczące rzekomo niekontrolowanych dronów.
Rosyjska odpowiedź: zaprzeczenie bez dowodów
Tymczasowy chargé d'affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz odrzucił oskarżenia o wtargnięcie rosyjskich dronów. W rozmowie z agencją RIA Novosti przekonywał, że twierdzenia są bezpodstawne i że nie ma dowodów na to, że te drony mają rosyjskie pochodzenie.
Rosyjski dyplomata został wezwany do polskiego MSZ, gdzie otrzymał notę protestacyjną. Ministerstwo Obrony Rosji nie odpowiedziało na prośby o komentarz ze strony międzynarodowych mediów.