Zbigniew Ziobro przesłuchiwany przez komisję śledczą. "Byłem inicjatorem kupna Pegasusa"

Zbigniew Ziobro został doprowadzony przez policję przed komisję śledczą ds. Pegasusa. Atmosfera przesłuchania była burzliwa. Były minister kwestionował bowiem legalność komisji, chciał też wyłączyć z przesłuchania przewodniczącą Magdalenę Srokę.

Zaczęło się od kłótni o oświadczenie. Ziobro chciał, żeby wpisano je do protokołu, tymczasem szefowa komisji zgadzała się jedynie na wypowiedź swobodną. I przypomniała, że to nie może być "wypowiedź dowolna".

– Ja nie proszę o swobodną wypowiedź, ja proszę o przysługujące mi prawo. Jeśli państwo udajecie komisję, to ustawa o komisji śledczej stanowi, że każdy świadek stający przed nią może zwrócić się w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania karnego o wygłoszenie swojego oświadczenia w sprawie istotnego interesu prawnego do protokołu i właśnie z tej formuły chcę skorzystać – stwierdził były minister.

Przed rozpoczęciem swojej wypowiedzi swobodnej Ziobro wspominał, że komisja jest nielegalna, ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego (nieopublikowanego przez rząd). A także twierdził, że obecna władza wykorzystuje prawo do celów politycznych. Potem złożył wniosek o wyłączenie wszystkich członków komisji. Eksperci prawni uznali jednak, że taka prośba jest niezgodna z prawem. Ziobro zmienił więc swój wniosek i domagał się wyłączenia przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki.

– Wnoszę o wyłączenie (z posiedzenia) pani poseł, która przewodzi w dzisiejszym zebraniu i bierze główną odpowiedzialność za sposób organizacji tego przedsięwzięcia. Z uwagi na okoliczności prezentacji materiałów filmowych, propagandowych, partyjnych, przedstawiających w sposób wypaczony, kłamliwy obraz sytuacji w Polsce za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy i wykorzystywanie tego gremium (...), aby uprawiać prymitywną propagandę – argumentował Zbigniew Ziobro. Komisja jednak wniosek odrzuciła.

Ziobro: Pegasusa użyto ws. Nowaka

Podczas swojej swobodnej wypowiedzi Ziobro mówił, że wie o tym, że Pegasus był stosowany w postępowaniu wobec Sławomira Nowaka. A sam system okazał się skutecznym narzędziem, które pomogło wykryć "wielką korupcję człowieka, który był bliskim współpracownikiem Donalda Tuska”. Jak jednak zauważył, teraz sprawa Nowaka została umorzona przez „prokuraturę, która została nielegalnie przejęta”.

Szefowa komisji ostrzegła byłego ministra, że Ziobro mógł ujawnić tajemnicę śledztwa. Umorzono bowiem tylko jeden z wątków sprawy Nowaka, a pozostałymi wciąż zajmuje się sąd.

Sławomir Nowak to były minister transportu w drugim rządzie Donalda Tuska, który odszedł z polskiej polityki po sprawie zegarka niewpisanego do oświadczenia majątkowego. Od 2016 roku był szefem ukraińskiej agencji drogowej. Prokuratura w 2021 r. oskarżyła go o kilkanaście przestępstw, głównie korupcyjnych. Zarzuty usłyszał też na Ukrainie. Jego proces podzielono na kilka wątków. Ten dotyczący przyjmowania łapówek w zamian za stanowiska w państwowych spółkach został umorzony z powodu „oczywistego braku podstaw oskarżenia”.

Ziobro: byłem inicjatorem kupna Pegasusa

 – Ja byłem inicjatorem zakupu tego systemu. Tak, że dobrze trafiliście państwo, co do mojego przesłuchania, tylko że w niewłaściwym czasie, bo po delegalizacji waszej komisji – mówił dalej w swobodnej wypowiedzi Ziobro. Dodał, że oprócz sprawy Nowaka, Pegasusa użyto ws. Polnordu. Opisując tę sprawę, nazwał Romana Giertycha "złodziejem". Podtrzymał też wersję, którą przyjęła prokuratura podczas rządów PiS, że adwokat prowadził działania na szkodę spółki.

Przewodnicząca komisji pytała Ziobrę, czy ówczesny szef CBA Ernest Bejda informował go o negatywnej opinii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dot. systemu Pegasus.
ABW nie miała dostępu przede wszystkim do aktów, nie miała wszystkich materiałów, informacji, dlatego że nie była dysponentem tego systemu. Konkluzje ostateczne (...) kierownictwa ABW były takie, że jest to system w pełni bezpieczny, zgodny z polskim prawem i należy go stosować – odpowiedział poseł PiS.

Podobnie mówił, zapytany o negatywną ocenę policji. – Miałem informację, że trwa dyskusja, że dochodzi do wymiany poglądów. Mówił mi o tym prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. (...) To jak najlepiej świadczy o profesjonalizmie polskiego państwa, że trwa debata pomiędzy poszczególnymi organami, czy dane narzędzie jest dobre, czy też nie. (...) Ja osobiście w takiej debacie nie uczestniczyłem – zauważył.

Ziobro tłumaczy, dlaczego Pegasusa kupiono z Funduszu Sprawiedliwości

Wiceprzewodniczący Tomasz Trela spytał Zbigniewa Ziobrę (PiS), czy to on podjął decyzję o zakupie Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości. Były minister odpowiedział, że decyzje w takich sprawach podejmował wiceminister Michał Woś. Stwierdził jednak, że on podjąłby takie same decyzje. – Pan minister dokonał takiej oceny i podjął decyzje, które post factum oceniam jako w pełni zgodne z prawem i podjąłbym takie same decyzje (…). Gdybym ja podejmował takie decyzje, podjąłbym identyczne decyzje z całą pewnością, w stu procentach – tłumaczył.

Jak przyznał, zdecydował się na takie rozwiązanie, bo dowiedział się od ówczesnego koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, że służby nie mają środków na zakup Pegasusa.

– To, co mogę powiedzieć i to, co pamiętam, nie uściślając tego w konkretne słowa, to że CBA i inne służby (…) miały pewien problem finansowy, który został mi zasygnalizowany. Zaproponowałem taką drogę do rozważenia, która mogłaby przynieść (…) sfinansowanie tego systemu, a po drugie pewne dobro, które mogłoby wyniknąć ze środków pozyskiwanych od osób skazanych za przestępstwa – powiedział.