Głosowanie nad nowym celem klimatycznym dla UE: decyzja wciąż „na ostrzu noża”

Ministrowie środowiska we wtorek w Brukseli będą głosować nad wyznaczeniem nowego celu klimatycznego dla UE na 2040 r. Według unijnych dyplomatów, pomimo dodania do kompromisowego tekstu kilku bezpieczników, w tym klauzuli rewizyjnej, o którą upominała się Polska, decyzja jest wciąż „na ostrzu noża”.

Polskę na posiedzeniu w Brukseli reprezentować będzie wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta.

Dalsze „rozwadnianie” unijnego celu klimatycznego

Wynik głosowania nie jest przesądzony. Jak powiedział PAP unijny dyplomata, w piątek wyglądało na to, że wśród państw członkowskich nie ma wymaganej do przyjęcia nowego celu większości kwalifikowanej (co najmniej 15 państw stanowiących 65 proc. ludności UE).

Źródło UE zaznaczyło jednak, że zanim dojdzie do głosowania, nastąpi zapewne dalsze „rozwadnianie” unijnego celu, co może zmienić układ sił z korzyścią dla jego przyjęcia. Co więcej, poprawki, które pojawiły się w weekend, wyszły naprzeciw oczekiwaniom Włoch i Francji, zwłaszcza jeśli chodzi o pochłanianie dwutlenku węgla oraz możliwość użycia tzw. kredytów węglowych.

W ramach nowego celu Unia Europejska ma zobowiązać się do zmniejszenia ilości emitowanych gazów cieplarnianych o 90 proc. względem 1990 r. Uzupełni to obecnie obowiązujące w UE prawo klimatyczne, zgodnie z którym w 2030 r. wspólnota obniży emisje o 55 proc., a w 2050 r. stanie się klimatycznie neutralna (wszelkie emisje mają być równoważone poprzez pochłanianie).

Do głosowania ministrów środowiska nad nowym celem początkowo miało dojść we wrześniu, ale zostało ono odroczone ze względu na wątpliwości większości stolic. Sprawa najpierw musiała stanąć na najwyższym politycznym szczeblu – unijnym szczycie, który odbył się w Brukseli 23 października. Wówczas szefowie państw i rządów wezwali do obudowania nowego celu kilkoma bezpiecznikami.

Jednym z nich jest klauzula rewizyjna, która ma umożliwić zmianę unijnego celu, jeśli realizacja celu nie będzie sprzyjać unijnej gospodarce. O to zabiegała m.in. Polska. Premier Donald Tusk powiedział na szczycie, że taka rewizja uczyni nowy cel klimatyczny „mniej bolesnym i bezpieczniejszym także dla Polski”.

KE ma dążyć do celu klimatycznego, jeśli nie przeszkodzi to w realizacji innych celów

Od czasu zakończenia szczytu w Brukseli trwały prace nad dostosowaniem projektu noweli prawa klimatycznego do żądań przywódców. Sprawująca prezydencję Dania jeszcze w niedzielę przekazała państwom członkowskim kolejny kompromisowy tekst przepisów.

Z dokumentu tego, który widziała PAP, wynika, że zapisy dotyczące klauzuli rewizyjnej zostały uzupełnione o kolejne elementy, które Komisja Europejska będzie musiała brać pod uwagę, dokonując przeglądu celu na 2040 r. Chodzi m.in. o ceny energii, globalną konkurencyjność, postęp technologiczny czy kondycję przemysłu w krajach członkowskich.

Ponadto tekst w sprawie klauzuli rewizyjnej został wzmocniony poprzez wprowadzenie wymogu, aby KE „w stosownych przypadkach dołączała do sprawozdania z przeglądu wnioski ustawodawcze, w tym dotyczące rewizji celu pośredniego na 2040 r.”. KE ma prezentować sprawozdanie z możliwością zmiany celu co dwa lata.

W negocjacjach nad nowym celem klimatycznym pojawiła się też kwestia rozszerzenia systemu handlu pozwoleniami do emitowania CO2 na transport i ogrzewanie, co ma nastąpić w 2027 r. Przywódcy na szczycie wezwali KE do „przedstawienia zmienionych ram wdrożenia systemu ETS2”. Polski premier powiedział wówczas, że umożliwi to zablokowanie wejścia w życie nowego systemu.

Czytaj więcej: Czy Unia Europejska zmiękcza swoją politykę klimatyczną? Presję wywiera m.in. Polska

– Zapisy prawa klimatycznego nie odnoszą się bezpośrednio do wprowadzenia ETS2, ale ponieważ zarówno ten system, jak i kwestia standardów CO2 dla samochodów jest powiązana z celem na 2040 r., spodziewamy się we wtorek rozmowy także o tym – zapowiedział unijny dyplomata.

Według niego obecny na posiedzeniu komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra „co najmniej powtórzy” zobowiązanie przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Przywódczyni zapowiedziała niedawno rozwiązanie problemu zbyt wysokich lub zmiennych cen w ramach ETS2, a także „stopniowe i płynne” wprowadzanie ETS2.

Pomocą w realizacji celów klimatycznych mają być tzw. kredyty węglowe, które pozwolą na wliczanie do redukcji emisji inwestycji w zielone rozwiązania w krajach trzecich. Duńska prezydencja zaproponowała, by kredyty węglowe mogły w 2036 r. stanowić 3 proc. całego wysiłku redukcyjnego, ale część państw chce podnieść ten wskaźnik do 5 proc. Rozwiązanie postrzegane jest jako kontrowersyjne, bo rynek kredytów węglowych dzisiaj nie istnieje. Wprowadzenie zapisów o kredytach węglowych może więc de facto oznaczać zmniejszenie celu klimatycznego, choć na papierze nadal pozostanie 90 proc.

W noweli prawa klimatycznego ma także zostać zapisana większa elastyczność, jeśli chodzi o cele dotyczące pochłaniania CO2. Francja podnosiła, że ambicje UE powinny uwzględniać fakt, że prace nad wdrożeniem na dużą skalę technologii pochłaniania wciąż trwają i ich wpływ na redukcję CO2 jest niepewny. Dlatego w kompromisowym tekście znalazł się hamulec bezpieczeństwa.

Do spotkania ministrów środowiska dojdzie na dwa dni przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP30 w Brazylii, na którym światowi emitenci mają potwierdzić gotowość do walki ze zmianami klimatu. Jego uczestnicy, w tym przedstawiciele UE, powinni przyjechać na szczyt ze zaktualizowanym zobowiązaniem w ramach porozumienia paryskiego z 2015 r. Taka aktualizacja będzie jednak wymagała jednomyślnej zgody krajów członkowskich, która w przeddzień posiedzenia unijnych ministrów w Brukseli była również niepewna.

Niezależnie od wyniku obrad, unijni decydenci nie zgadzają się z tezą, że UE porzuca swoje ambicje klimatyczne.

– Popatrzmy na tych, których w Brazylii nie będzie i którzy wystąpili z porozumienia paryskiego albo na tych, którzy przyjadą, ale z o wiele mniejszymi zobowiązaniami niż to, co robi UE. Nie, nie mamy powodów do wstydu – powiedział unijny dyplomata.

Średnie temperatury na Ziemi będą rosły, jeśli nie ograniczymy emisji dwutlenku węgla do zera

Niezależnie od ustaleń unijnych polityków średnie temperatury na Ziemi będą rosnąć, wywołując trudne do przewidzenia, katastrofalne skutki także dla gospodarki. Jak podkreślają naukowcy, jeśli generowane przez ludzi emisje dwutlenku węgla zostaną zredukowane do zera, nie odwróci to tego procesu z dnia na dzień. Na to, żeby klimat się „wyleczył”, będzie trzeba czekać lub w ogóle stanie się to niemożliwe, jeśli przekroczymy trudny do zidentyfikowania punkt, po którym nie ma już odwrotu.

Według danych Copernicus Climate Change Service (C3S) wrzesień 2025 r. był trzecim najgorętszym w historii pomiarów. Wyprzedziły go pod tym względem tylko wrzesień 2024 r. i wrzesień 2023 r.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy średnia temperatura Ziemi była wyższa o 1,51 stopnia Celsjusza od tej sprzed rewolucji przemysłowej, co oznacza, że już nie udaje się ograniczyć zmian w wariancie optymistycznym przyjętym w 2016 r. w porozumieniu paryskim. W jego ramach 194 państwa świata i Unia Europejska zobowiązały się do walki ze zmianą klimatu poprzez ograniczenie globalnego ocieplenia poniżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu z temperaturami sprzed rewolucji przemysłowej, a najlepiej do 1,5 stopnia.

Polecamy: Jaki mamy klimat? Jak dbać o planetę?

Źródło: PAP, XYZ