Założyciel Telegrama oskarża szefa francuskiego wywiadu o próbę wpływu na wybory w Rumunii

Paweł Durow, twórca komunikatora Telegram, zarzucił szefowi francuskiego wywiadu Nicolasowi Lernerowi naciski na zablokowanie konserwatywnych treści przed wyborami prezydenckimi w Rumunii. Francuskie MSZ odrzuca te oskarżenia jako bezpodstawne.

Durow poinformował, że tej wiosny w paryskim Hotelu de Crillon Nicolas Lerner, szef francuskiego wywiadu DGSE, zażądał od niego blokady konserwatywnych głosów na Telegramie przed rumuńskimi wyborami. Durow twierdzi, że odmówił - przekazuje PAP.

Założyciel Telegrama dodał, że nie ograniczał treści protestacyjnych w Rosji, Białorusi czy Iranie, dlatego nie zgodził się na podobne działania wobec europejskich użytkowników.

Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych zdementowało zarzuty, określając je jako „całkowicie bezpodstawne”. Resort wezwał wszystkie strony do odpowiedzialności i poszanowania demokracji w Rumunii.

W niedzielę w Rumunii odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Zwyciężył burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, pokonując lidera skrajnej prawicy George’a Simiona.

Już w trakcie kampanii Simion i jego obóz oskarżali Francję o wpływanie na wybory. W czwartek w wywiadzie dla francuskiej telewizji Simion nazwał działania Paryża ingerencją, a prezydenta Emmanuela Macrona oskarżył o „dyktatorskie zapędy”.

Nicusor Dan, absolwent Sorbony, opublikował w trakcie kampanii wideo ze swojej rozmowy z Emmanuelem Macronem. Francuski prezydent wyraził w niej poparcie dla proeuropejskiego kierunku i podkreślił znaczenie współpracy Bukaresztu z Paryżem w zakresie bezpieczeństwa i gospodarki.

George Simion ostatecznie pogratulował zwycięzcy, choć początkowo nie chciał uznać wyników wyborów. Zapowiedział, że nadal będzie walczył o sprawiedliwość.