Izrael „symbolicznie” zaatakował Iran. Nici z pokoju Trumpa?

Jak donosi Reuters, tuż przed godz. 14 czasu polskiego irańskie media informowały o dwóch eksplozjach w Teheranie. Chwilę później agencja, powołując się na izraelskie radio wojskowe, podała, że wojsko Izraela zaatakowało punkt radiowy w pobliżu stolicy Iranu.

Doniesienia te przekazała także redakcja „Jerusalem Post”. Według gazety izraelska armia zaatakowała jeden radar na północ od Teheranu, co miało być „symbolicznym odwetem”. Pierwotne plany o „stanowczej odpowiedzi”, jaką ogłosił minister obrony Israel Katz zostały zmienione z „szacunku do Donalda Trumpa”.

Chodzi o serię wypowiedzi prezydenta USA poprzedzających to wydarzenie. Blisko godz. 13, tuż przed wylotem na szczyt NATO w Hadze Trump powiedział, że ustalenia o zawieszeniu broni zostały naruszone przez obie strony, przy czym głowa amerykańskiego państwa jest szczególnie niezadowolona z postawy Izraela. Następnie Republikanin za pośrednictwem portalu Truth Social napisał, że Izrael ma wstrzymać się z atakiem na Iran i zawrócić pilotów.

Izraelskie media natomiast rozpisywały się o rozmowie telefonicznej na linii Trump – Netanjahu. Z ich ustaleń wynika, że premier Izraela miał przekazać prezydentowi USA, że cofnięcie ataku na Iran jest niemożliwe. Natomiast amerykański urzędnik z Białego Domu przekazał telewizji CNN, że Trump był „stanowczy” i jasno dał do zrozumienia, że porozumienie o zawieszeniu broni musi zostać aktualne.

Najprawdopodobniej już po tej rozmowie Trump na serwisie Truth Social napisał, że rozejm pozostaje w mocy, bo „Izrael zawróci pilotów, ci wrócą do domu jednocześnie wykonując przyjacielski gest machania w kierunku Iranu”.

Punktem zapalnym do wznowienia walk miał być atak Iranu. Przerwa w bombardowaniu zaczęła obowiązywać od godz. 8, z kolei tuż przed tym momentem z terenu Iranu miały zostać wystrzelone dwie rakiety w kierunku Izraela. Teheran zaprzeczył tym doniesieniom, a minister obrony narodowej w rządzie Netanjahu zapowiedział odwet.