Nieudana rozmowa telefoniczna prezydent kraju z Donaldem Trumpem wpędziła szwajcarską gospodarkę w kłopoty
Szwajcarscy negocjatorzy mieli już uzgodnione 10 proc. stawki celne na handel z USA. Niestety, jak głoszą nieoficjalne informacje, wszystko rozbiło się o telefoniczną rozmowę prezydent Karin Keller-Sutter z Donaldem Trumpem.
Jak bowiem donosi "Guardian", powołując się na lokalne media, rozmowa miała dość burzliwy przebieg i zakończyła się katastrofą, czyli nałożeniem 39-proc. ceł na towary z Szwajcarii. Donald Trump nie zgodził się bowiem na utrzymanie wynegocjowanych 10 proc. taryf nie tylko na towary luksusowe, ale także na czekoladę czy leki. Zapytał więc, co jeszcze Szwajcaria może zrobić dla USA. I - według "Financial Times" - oskarżył Szwajcarię o to, że "kradnie" pieniądze USA. Prezydent Szwajcarii nie poradziła sobie z takim atakiem i nie potrafiła nic ugrać dla swojego kraju.
Minister finansów i jednocześnie prezydent Karin Keller-Sutter [Szwajcarii obowiązuje bowiem system, w którym prezydent ma znaczenie jedynie proceduralne i jest wybierany przez parlament z członków rządu na rok - red.] poniosła w ten sposób - jak pisze "Guardian" jedną z największych porażek, która pogrąża gospodarkę Szwajcarii.
Cła, które ogłosił Trump, są bowiem wyższe niż te, które zapowiadał podczas tzw. "dnia wolności", czyli dnia, w ktorym ogłosił wprowadzenie taryf dla wszystkich krajów, handlujących z USA. Wtedy wynosił 31 proc. Teraz Szwajcaria będzie płacić jedne z najwyższych taryf na świecie. Tylko Laos, Syria i Mianma mają wyższe stawki (od 40 do 41 proc.).
Poszczególne kraje czy bloki państw starały się wynegocjować więc nowe taryfy. Udało się to wszystkim, choć nie wszyscy są zadowoleni z wyników negocjacji. Na przykład 15 proc. cła, wynegocjowane przez Unię Europejską spotkały się z krytyką niemieckich przedsiębiorców, przywódców Francji czy Węgier. Uważają oni, że tak wysokie taryfy pogrążą gospodarkę państw UE.
Poważna korekta na szwajcarskim parkiecie
Bo efekty wysokich ceł widać już po gospodarce Szwajcarii. Indeks blue-chip szwajcarskiej giełdy na otwarciu był 1,8 proc. poniżej zamknięcia. Z kolei główny indeks giełdy spadł o 1,2 proc. Jak dodaje CNBC spadają także akcje największych szwajcarskich firm. Walory firmy chemicznej Sika spadły o 2,1 proc., a producenta luksusowych towarów Richemont i Roche o 1,5 proc.
Szwajcarski rząd próbuje więc wynegocjować nowe cła do 7 sierpnia, bo wtedy mają oficjalnie zakończyć się negocjacje. Eksperci tłumaczą bowiem, że przy tak wysokich taryfach, wiele firm po prostu przestanie sprzedawać towary do USA. A to zaś oznacza zwiększenie bezrobocia i poważne problemy finansowe przedsiębiorstw. Niektórzy sugerują nawet, że 39 proc. taryfy wpędzą Szwajcarię w recesję.