Cła na filmy. Hollywood w szoku, rzecznik tłumaczy wpis Trumpa

Jak informuje Reuters, deklaracja prezydenta USA Donalda Trumpa o tym, że może on nawet „natychmiast” nałożyć 100 proc. cła na wszystkie filmy wyprodukowane poza USA zaszokowały przedstawicieli amerykańskiej branży. Producent Todd Garner cytowany przez agencję wskazał, że takie ograniczenia wpłynęłyby negatywnie na kreatywność filmowców.

„Gdzie nakręciłbyś ‘Szeregowca Ryana’? W Shreveport?” – pytał filmowiec, odnosząc się do ikonicznego obrazu Stevena Spielberga o lądowaniu w Normandii w czasie II wojny światowej.

Nie każdy przedstawiciel branży chciał jednak wypowiedzieć się w mediach pod nazwiskiem. Jeden z anonimowych rozmówców CNN wskazał, że deklaracja Trumpa jest „szokująca i  oznaczałaby niemal całkowite wstrzymanie produkcji”. Podkreślił on również, że należy podejść do słów prezydenta z dystansem, bo w praktyce egzekwowanie takiego prawa byłoby niezmiernie trudne.

Inne ze źródeł podkreśliło, że decyzja zwierzchnika Białego Domu nie może dosięgnąć branży filmowej. Ta operuje bowiem na własności intelektualnej, czyli w praktyce jest to usługa. A ten sektor, w przeciwieństwie do towarów, nie podlega cłom, czyli narzędziu, które w ostatnim czasie tak polubił prezydent USA.

Sam Trump, który opisywaną deklarację złożył za pośrednictwem swojej platformy społecznościowej Truth Social tłumaczył, że taryfy na film ma uchronić Hollywood „przed śmiercią” i uczynić je znowu wspaniałym. W ocenie poszczególnych przedstawicieli branży to jednak cła mogą być gwoździem do trumny, ponieważ znacząco podniosły by koszty produkcji, która w wielu przypadkach, a szczególnie tych najdroższych filmów, musi odbywać się w różnych krajach.

Pomysł prezydenta narodził się najprawdopodobniej po spotkaniu w jego rezydencji Mar-a-Lago, do której przybyli aktor Jon Woighet, doradca specjalny Steven Paul oraz dyrektor ds. mediów w administracji USA Scott Karol. Jak wyjaśnia Reuters, grupa ta miała na celu przedstawienie Trumpowi szereg pomysł na ożywienie branży filmowej, jak np. federalne programy dotacji czy zmiany w prawie podatkowym.

Rzecznik Białego Domu Kush Desei tłumacząc słowa prezydenta podkreślił, że ostateczna decyzja ws. ceł na filmy jeszcze nie zapadła. Administracja USA analizuje wszystkie możliwe opcje, aby zrealizować dyrektywę, która ma na celu „ochronę bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego naszego kraju jednocześnie czyniąc Hollywood znów wspaniałym”.