Coroczne przemówienie Putina. Rosyjski dyktator powiela kłamstwa, grozi Europie "eskalacją"

Rosyjski dyktator Władimir Putin w trakcie corocznego spotkania, na którym odpowiada na starannie wyselekcjonowane pytania od zwykłych Rosjan, po raz kolejny powielił swoje wcześniejsze kłamstwa o Ukrainie i ponownie zagroził Europie wojną, tym razem w kontekście ewentualnej blokady Królewca. Wcześniejsze groźby tego typu nie zostały przez Putina zrealizowane.

Coroczne spotkanie to tradycja, która rozpoczęła się w 2001 r. Podczas konferencji Putin przez kilka godzin odpowiada na pytania związane z obecną sytuacją w Rosji i na świecie. Pytania może zadać w teorii każdy Rosjanin, jednak są one starannie wyselekcjonowane, a całe wydarzenie ma zachować pozór autentyczności.

W rzeczywistości w Rosji od dawna nie ma wolnych mediów, a Putin jest dzierżącym władzę nieprzerwanie od ponad ćwierć wieku dyktatorem, chociaż wciąż zachowuje się wyborczy rytuał i pozory w rodzaju transmitowanej przez wszystkie media corocznej konferencji.

Polecamy: Polska gospodarka na tle rosyjskiej. Ta prognoza może zaskoczyć

Putin powiela kłamstwa o Ukrainie, żąda „usunięcia pierwotnych przyczyn konfliktu"

Rosyjski dyktator, jak wiele razy wcześniej, w piątek raz jeszcze mówił m.in. o „pierwotnych przyczynach, które doprowadziły do tego kryzysu” (wojny na Ukrainie – przyp. red.) i które „powinny zostać usunięte”, żeby „zakończyć środkami pokojowymi” wojnę w Ukrainie, w której – o czym już nie mówił – utracił już m.in. ponad 1 mln rosyjskich żołnierzy.

Te „pierwotne przyczyny” to m.in. „faszystowski reżim” w Kijowie, gdy w rzeczywistości urzędujący prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest politykiem centrowym, wybranym i sprawującym władzę na zasadach demokratycznych. Jest nią także „ekspansja NATO” na wschód, gdy realnie mamy do czynienia z dobrowolną akcesją krajów obawiających się ponownej agresji ze strony Rosji, jak miało to miejsce w przypadku Polski, Czech, Węgier (akcesja w 1999 r.), krajów bałtyckich, Rumunii, Bułgarii i Słowacji (2004) czy Finlandii, która do NATO zdecydowała się dołączyć już po 2022 r., czyli po zmasowanej inwazji Rosji na Ukrainę.

Czytaj także:Zła informacja dla Rosji” i nadzieje w Trumpie. Prezydent Nawrocki po spotkaniu z Zełenskim

Putin piątkową konferencję rozpoczął od niezgodnych z faktami zapewnień, że „wojska rosyjskie przejęły strategiczną inicjatywę na froncie na wszystkich kierunkach”. Twierdził m.in., że Kupiańsk jest okrążony.

Wcześniej pod koniec listopada Rosja ogłosiła, że Kupiańsk – ważny węzeł komunikacyjny w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy – został zajęty przez jej wojska . 12 grudnia miasto i walczące tam ukraińskie oddziały odwiedził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, zadając kłam tej teorii.

Polecamy: Interfax-Ukraina: SBU uderzyła w tankowiec floty cieni na Morzu Śródziemnym

Przywódca Rosji oświadczył też w piątek, że gdyby doszło do wyborów na Ukrainie, Rosja zażądałaby, aby prawo głosowania mieli obywatele Ukrainy znajdujący się na terenie Rosji, nie wyjaśniając oczywiście, jak miałby zagwarantować demokratyczność tego procesu, gdy od dawna nie widzieli go sami obywatele Rosji.

Putin znowu o potencjalnym pretekście do inwazji na kraje bałtyckie

Putin, na pewno tez nieprzypadkowo, poruszył też temat groźby ewentualnej blokady obwodu królewieckiego, który jest postrzegany jako potencjalny pretekst do inwazji na kraje bałtyckie i Polskę.

Już we wrześniu rosyjski dyktator mówił o tym, że „nie powinno być żadnych barier” w przepływie osób między Rosją a obwodem królewieckim i że powinien być on „organicznie zintegrowany z życiem całego kraju”, co – jak zauważył amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) – „przygotowuje grunt pod przyszłą agresję na kraje bałtyckie pod pretekstem ochrony obwodu kaliningradzkiego”.

Dzisiaj Putin mówił, że ewentualna blokada obwodu królewieckiego doprowadzi do „bezprecedensowej eskalacji konfliktu”, a Rosja „będzie eliminować zagrożenia tego rodzaju”.

Czytaj także: Szwecja kupi broń „dalekiego zasięgu", która będzie mogła uderzyć w Rosję

Putin ponownie obarczył też kraje NATO odpowiedzialnością za wojnę z Ukrainą, chociaż to Rosja zareagowała agresją, gdy Ukraina zaczęła odwracać się od niej plecami, próbując integrować się z Zachodem – najpierw zajmując Krym i Donbas w 2014 r., a teraz zbrojnie próbując przejąć kontrolę nad całym krajem w zmasowanym ataku na skalę, której Europa nie widziała od czasów zakończenia II wojny światowej.

Rosyjska administracja na zajętych terytoriach dąży do wymazania ukraińskiej tożsamości narodowej, stosując m.in. strategię porywania dzieci i przekazywania ich pod kuratelę rosyjskich rodzin czy po prostu dopuszczając się jawnych zbrodni na ludności cywilnej, jak np. rosyjskie „ludzkie safari” dronami w obwodzie chersońskim, gdzie mordowani są rowerzyści czy ludzie wychodzący na spacer z psem.

Tymczasem, wypowiadając się w piątek na konferencji prasowej, Putin oznajmił, że to liderzy zachodni „stworzyli obecną sytuację”, ponieważ – według jego słów – „zlekceważyli interesy Rosji w sferze bezpieczeństwa”.

Określił też jako „bzdury” opinie, że Rosja zamierza napaść na Europę. Wcześniej w podobny sposób mówił przed agresją na Ukrainę w lutym 2022 r., gdy plany rosyjskiej inwazji ujawniły Stany Zjednoczone.

W rosyjskiej wersji zdarzeń, po raz kolejny powtórzonej przez Putina w piątek, Rosja „nie zaczynała wojny” z Ukrainą i „chce pokoju”. On sam też – jak stwierdził – zgodził się na amerykańskie propozycje pokojowe już na spotkaniu na szczycie Trump–Putin w Alasce, mimo że cały czas, także po nim, Rosja intensyfikuje działania wojenne w Ukrainie.

Czytaj także: 90 mld euro pomocy dla Ukrainy zagwarantowane w latach 2026–2027

Źródło: XYZ, PAP