Henryk Kania może wrócić do Polski. Sąd zdecyduje o liście żelaznym dla biznesmena

Sąd Okręgowy w Katowicach zdecyduje, czy wyda Henrykowi Kani list żelazny. Dzięki niemu przedsiębiorca mógłby wrócić do Polski i uczestniczyć w procesach oraz śledztwach dotyczących jego byłej firmy. Prokuratura zarzuca biznesmenowi udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała dopuścić się szeregu przestępstw podatkowych i skarbowych.

W komunikacie nadesłanym do redakcji XYZ pełnomocnicy Kani wskazują, że posiedzenie sądu w sprawie listu żelaznego dla przedsiębiorcy odbędzie się 2 września. Prawnicy byłego prezesa zakładów mięsnych sygnowanych jego imieniem i nazwiskiem wystąpili z odpowiednim wnioskiem w kwietniu br. List żelazny gwarantuje podejrzanemu lub oskarżonemu, który przebywa poza granicami Polski, że po powrocie do kraju będzie mógł przebywać na wolności do czasu prawomocnego zakończenia postępowania karnego.

Sam Kania, cytowany w piśmie, podkreśla, że wraz ze swoimi przedstawicielami przekazali do sądu "wyczerpującą argumentację" przemawiającą za wydaniem mu listu żelaznego.

- Wystąpiłem o list żelazny, ponieważ w obecnej sytuacji nie mogę uczestniczyć jako świadek i oskarżyciel posiłkowy w sprawach, których rozstrzygnięcie rzuciłoby nowe światło na przyczyny upadku Zakładów Mięsnych Henryk Kania S.A. - mówi biznesmen, cytowany w piśmie.

Sam Kania uważa, że chce udowodnić przed sądem, że do upadku jego firmy miała doprowadzić "zmowa banku Citi Handlowy oraz Jeronimo Martins", czyli właściciela sieci Biedronka. Biznesmen chce również dowieść przed sądem, że "do wielu nieprawidłowości" miało dochodzić w trakcie postępowania upadłościowego spółki, na czym miał skorzystać ówczesny konkurent - firma Cedrob, która ostatecznie przejęła część zakładów mięsnych w 2020 r.

Kania przebywa poza Polską od 5 lat. Prokuratura chce postawić mu szereg zarzutów

Były właściciel Zakładów Mięsnych Henryka Kani (ZMHK) wyjechał z Polski w 2019 r. Organy ścigania uznały to za ucieczkę i wszczęły procedurę ekstradycji w lipcu 2020 r., kiedy to biznesmen został zatrzymany w Argentynie. Sam podejrzany utrzymuje, że jego wyjazd był legalny, ponieważ informował on organy skarbowe o przeprowadzce na Bahamy już w 2018 r.

Tłem zarzutów stawianych Kani jest upadek jego firmy. Po dynamicznych latach rozwoju, ZMHK znalazły się w poważnych problemach finansowych. Choć w 2018 r. spółka odnotowała 64 mln zł zysku netto, tak niespełna rok później wykazała straty na poziomie blisko 900 mln zł i weszła w przyspieszone postępowanie układowe.

Zdaniem prokuratury były właściciel spółki kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która popełniła szereg przestępstw skarbowych i podatkowych, w tym zarzuca jej się pranie pieniędzy. Proceder miał odbywać się na zasadzie wystawiania pustych faktur VAT, co pozwoliło oszukać Skarb Państwa. Podejrzanym stawia się również zarzuty wyprowadzania pieniędzy z firmy, które miały ją uratować. Śledczy szacują, że szkody wyrządzone w całym procederze sięgają 800 mln zł, w tym wśród poszkodowanych są banki.