Polska delegacja w Kijowie. Kosiniak-Kamysz spotka się z ukraińskim ministrem obrony narodowej
Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przebywa z wizytą w Kijowie – podał resort. Będzie rozmawiał ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Denysem Szmyhalem m.in. o współpracy wojskowej.
"Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz przebywa wraz z delegacją resortu obrony i Sił Zbrojnych RP w Kijowie, gdzie będzie rozmawiał m.in. ze swoim odpowiednikiem o współpracy wojskowej, dalszym wsparciu dla broniącej się Ukrainy oraz sytuacji bezpieczeństwa w kontekście rosyjskiej agresji" – podało Ministerstwo Obrony Narodowej (MON).
Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa (PAP) w źródłach zbliżonych do MON, trwają obecnie rozmowy o organizacji wspólnych szkoleń polskich i ukraińskich ekspertów wojskowych z walki dronowej, w tym przede wszystkim zwalczania wrogich dronów. Szkolenia te jednak, mają odbywać się w Polsce, a nie na terenie Ukrainy – zaznaczył rozmówca PAP.
W przeddzień wizyty Kosiniaka-Kamysza w Kijowie doszło do zgrzytu w tym temacie na linii Polska-Ukraina po wypowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Zełenski stwierdził w trakcie wywiadu ze stacją Sky News, że Polska nie zdołałaby obecnie "uratować ludzi” w przypadku zmasowanego ataku Rosji. Odniósł się do sytuacji naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony w nocy z 9 na 10 września.
"To nie jest przesłanie do naszych polskich przyjaciół, oni nie są w stanie wojny, więc zrozumiałe jest, że nie są gotowi na takie rzeczy. Ale nawet jeśli porównać: 810 (dronów), a my zestrzeliliśmy ponad 700, a oni mieli, jak sądzę, 19 dronów i zestrzelili cztery. Nie mieli (ataku) rakiet ani balistyki. I oczywiście nie zdołają uratować ludzi, jeśli nastąpi zmasowany atak" – powiedział Zełenski w wywiadzie dla stacji Sky News.
Zełenski dodał, że Ukraina może szkolić wojskowych z państw partnerskich, ponieważ kraje te bardzo pomagały od samego początku wojny obronnej z Rosją.
O słowa ukraińskiego prezydenta zapytano Kosiniaka-Kamysza na środowym briefingu w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Orzyszu. Szef MON ocenił, że słowa te były „niepotrzebne i nieprawdziwe”.
"Zgodzić się mogę z tym, że nie jesteśmy w stanie wojny, inne są przepisy prawa, inne jest oddziaływanie" – powiedział. Dodał, że wielokrotnie był pytany, czy polscy żołnierze są gotowi zestrzeliwać obiekty, co „nie miało miejsca de facto w żadnym z innych państw NATO”, choć – jak zauważył – „nie tylko Polska jest tak blisko teatru wojny”.
"Zawsze mówiłem, że jeżeli taka potrzeba zajdzie, to użyta będzie broń. To się stało" – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Źródło: PAP/XYZ