Premier: w tej chwili mamy zatrzymane 32 osoby podejrzane o współpracę z rosyjskimi służbami
W tej chwili mamy 32 osoby zatrzymane i podejrzane o współpracę z rosyjskimi służbami, które zlecały akty dywersji albo pobicie – poinformował we wtorek premier Donald Tusk.
Dodał, że wśród nich jest Polak, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini i Kolumbijczyk. Jedna osoba jest skazana, inne są zatrzymane i czekają na procesy.
Szef rządu odniósł się przed posiedzeniem Rady Ministrów do sprawy zarzutów dla 27-letniego Kolumbijczyka, który ma stać za dwoma podpaleniami w Polsce w 2024 r. Podejrzany miał działać na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Tusk: czas ogłosić alert dla wszystkich służb
Premier podał także, że nadszedł czas, by "ogłosić prawdziwy alert dla wszystkich służb". Mówiąc o tym, że za zlecaniem działań dywersyjnych na terenie Polski stoją rosyjskie służby, wskazał:
Nie mamy dzisiaj wątpliwości, że ta aktywność rosyjska także dotyczy pewnych zorganizowanych środowisk politycznych – powiedział Tusk.
Dodał, że nie ma także wątpliwości, że "destabilizacja sytuacji na granicach, próba paraliżowania pracy służb bardzo blisko są tych drastycznych akcji dywersyjnych, jak próby podpaleń czy pobić".
"Każdy, kto destabilizuje państwo polskie czy próbuje destabilizować sytuacje na granicach jest bezpośrednio – na co też jest wiele przesłanek – albo pośrednio pomocnikiem rosyjskich służb" – powiedział premier.
"Dlatego będziemy działali bezwzględnie. Zwróciłem się do ministrów, w zgodzie z właściwościami (...), aby podjęli jeszcze bardziej intensywne i energiczne działania zarówno na rzecz zapobiegania ryzykom, jak i wyłapywania wszystkich tych, którzy atakują państwo polskie za rosyjskie pieniądze".
Jako ministrów, do których zwrócił się w tej sprawie, wymienił koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego oraz ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka.