Projekt budżetu Wielkiej Brytanii budzi kontrowersje. Rząd chce kolejnej podwyżki podatków
Chcąc rozproszyć obawy o stan finansów publicznych, laburzystowski rząd Wielkiej Brytanii przedstawił w środę budżet, który zakłada kolejną podwyżkę podatków. Równocześnie proponuje działania wzmacniające siłę nabywczą.
– Mój wybór jest następujący: nie program oszczędnościowy, nie zadłużenie i nie obojętność wobec niesprawiedliwości, tylko budżet zapewniający równowagę fiskalną, solidne usługi publiczne i stabilną gospodarkę – oznajmiła ministra finansów Rachel Reeves.
Zapowiadany wzrost podatków ma do końca kadencji przynosić budżetowi 26,1 mld funtów rocznie. Z kolei w roku fiskalnym 2030-2031 będzie to już – według wyliczeń – 29,8 mld funtów.
Szefowa resortu finansów zrezygnowała jednak z podniesienia podatku dochodowego. Taki krok byłby złamaniem obietnic wyborczych Partii Pracy. Ministra zamroziła jednak jego progi, przez co osoby, których dochody przekroczyły kolejny próg, mają przynieść budżetowi w roku fiskalnym 2030-2031 12,7 mld funtów.
Budżet zakłada natomiast 2-procentowy wzrost podstawowego i wyższego podatku od dochodów z nieruchomości, oszczędności i dywidend. Rachel Reeves podkreśliła jednak, że 90 proc. podatników nadal w ogóle nie będzie musiało płacić podatków z tytułu oszczędności.
Od powrotu labourzystów do władzy w 2024 r. wzrost gospodarczy jest w stanie stagnacji (w trzecim kwartale wyniósł 0,1 proc.). Rynki niepokoi zadłużenie kraju i deficyt budżetowy (ok. 5 proc. PKB w 2023 r.).
Wśród najważniejszych kroków mających zwiększyć siłę nabywczą przewidziano zniesienie limitu zasiłków rodzinnych. To rozwiązanie ma kosztować budżet 3 mld funtów do 2029-2030 r. Inne posunięcia, jak np. zamrożenie cen biletów kolejowych, mają charakter raczej symboliczny.
– Ten budżet pozwoli zmniejszyć inflację i przyniesie rodzinom natychmiastową ulgę – zapewniła Reeves.
Opozycja protestuje
Opozycyjna Partia Konserwatywna uważa taki budżet za „upokorzenie”.
– W 2023 r. [ministra finansów – przyp. red.] podniosła podatki o 40 mld funtów, co było największą podwyżką podatków w historii Wielkiej Brytanii – stwierdziła liderka ugrupowania Kemi Badenoch. – Zapewniała, że to jednorazowa podwyżka. Dzisiaj złamała każdą z tych obietnic. Gdyby miała choć odrobinę przyzwoitości, złożyłaby rezygnację – dodała.
Jej zdaniem rządząca Partia Pracy straciła kontrolę nad finansami publicznymi. Jak argumentuje, podwyższenie podatków dla właścicieli nieruchomości spowoduje jedynie wzrost czynszów, co uderzy w najemców.
Źródło: PAP, BBC