Tak manipulują rosyjskie i białoruskie media. Zadziwiające "informacje" z Moskwy i z Mińska
Rosyjskie i białoruskie tuby propagandowe już wkroczyły do akcji. Według nich, Białoruś zestrzeliła część dronów, zanim trafiły do Polski. Rosyjskie "media" z kolei twierdzą, że nie ma żadnych dowodów, że to były ich drony.
Zdaniem białoruskich "mediów" może i drony przyleciały znad Białorusi, ale szef ich sztabu mówi, że te drony zostały zaatakowane przez "środki walki elektronicznej" i wypadły z kursu. "Na szczęście na miejscu było białoruskie wojsko". Nie tylko strąciło część dronów, ale jeszcze powiadomiło o nich Polskę i Litwę. =
Rosyjskie media kłamią jeszcze bardziej. Według "Komsomolskiej Prawdy", Donald Tusk nie podał żadnych dowodów, że to były rosyjskie drony. Ba, nawet polskie wojsko takich dowodów nie ma. Więc oskarżanie miłującej pokój Rosji jest całkowicie nie na miejscu.
Krok dalej idą słynni "wojskowi blogerzy". Snują pomysły, , że te drony to szczątki przywiezione z Ukrainy. Po co? Żeby nastawić Donalda Trumpa przeciw Rosji.
W nocy podczas zmasowanego ataku Rosji na Ukrainę, rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wojsko użyło broni i zestrzeliło kilka bezzałogowców. Do akcji wkroczyła policja, która szuka szczątków zniszczonych maszyn. O naruszeniu przestrzeni powietrznej zawiadomiono sojuszników z NATO. Premier zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, a prezydent odprawę BBN.
Źródło: PAP