Zamieszki po proteście w Belgradzie. Dziesiątki zatrzymanych, ranni policjanci i demonstranci
W nocy z soboty na niedzielę w serbskiej stolicy doszło do starć między protestującymi a policją. Protestujący domagali się przyspieszonych wyborów, a władze zareagowały siłą.
W Belgradzie tysiące osób wzięły udział w sobotnim antyrządowym proteście zorganizowanym przez studentów, którzy domagali się przedterminowych wyborów. Według organizacji Archiwum Zgromadzeń Publicznych w demonstracji uczestniczyło około 140 tys. osób. Był to jeden z największych protestów w Serbii od listopada 2024 roku - informuje PAP.
Po zakończeniu manifestacji część protestujących skierowała się pod siedzibę parlamentu, gdzie odbywał się prorządowy wiec z okazji dnia św. Wita – serbskiego święta narodowego. Policja wzmocniła wtedy kordon wokół budynku, by oddzielić demonstrantów od zgromadzonych zwolenników rządu.
Jak poinformował komendant główny policji Dragan Vasiljević, w niektórych punktach konieczna była interwencja służb porządkowych. Funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami, petardami i racami. W odpowiedzi użyto gazu łzawiącego, a żandarmeria przystąpiła do zatrzymań po odparciu tłumu.
W starciach rannych zostało co najmniej sześciu policjantów. Karetki pogotowia przetransportowały do szpitali nieokreśloną liczbę rannych cywilów. Starcia zakończyły się około godziny 1 w nocy.
Komendant Vasiljević poinformował, że zatrzymano „kilkudziesięciu chuliganów”. Minister spraw wewnętrznych Ivica Dačić zapowiedział, że służby użyją „wszelkich środków”, aby przywrócić porządek publiczny.
Organizatorzy protestu – studenci – oświadczyli na platformie X, że rząd miał czas i środki, aby zapobiec eskalacji, ale wybrał „przemoc i represje”. Ich zdaniem odpowiedzialność za radykalizację spoczywa wyłącznie na władzach.
Studenci wcześniej przedstawili władzom ultimatum, domagając się rozpisania przedterminowych wyborów do soboty do godz. 21. Po jego odrzuceniu zapowiedzieli obywatelskie nieposłuszeństwo.
Domagają się rozpisania wyborów w związku z kryzysem politycznym i społecznym po katastrofie budowlanej w Nowym Sadzie z listopada 2024 roku, w której zginęło 16 osób. Protestujący oskarżają rząd o korupcję i zaniedbania.