Pełczyńska-Nałęcz: firma zięcia marszałkini z PiS ma zwrócić blisko 4,5 mln zł dotacji
Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej domaga się zwrotu blisko 4,5 mln zł dotacji przyznanej firmie zięcia marszałkini województwa świętokrzyskiego Renaty Janik z PiS – poinformowała minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
„Wezwałam Panią Marszałek Województwa Świętokrzyskiego do zwrotu 4,365 mln zł publicznych pieniędzy z inwestycji funduszowych, ponieważ doszło do konfliktu interesów. Pani Marszałek podpisała umowę na dotacje dla firmy partnera życiowego swojej córki. Na dodatek wbrew funduszowym zasadom nie ujawniła, że występuje tu konflikt interesów" – ogłosiła minister funduszy i polityki regionalnej w serwisie X.
Jak stwierdziła, decyzja została poprzedzona szczegółowymi kontrolami Ministerstwa i instytucji ścigającej nadużycia finansowe w Unii, a wynik kontroli jest jednoznaczny.
Janik: sprawa jest polityczna, decydował poprzedni marszałek
Dotacja, o której mowa, została przyznana na przełomie 2018 i 2019 r. w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego na „badania i rozwój w sektorze świętokrzyskiej przedsiębiorczości”. Według informacji kieleckiego oddziału „Gazety Wyborczej”, sposób przyznania dotacji zakwestionował Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF).
„Organy ścigania nie znalazły nawet cienia dowodu świadczącego o tym, że miałam jakikolwiek wpływ na procedurę przyznawania dotacji dla firmy EKO ENERGIA” – oświadczyła wcześniej Janik.
Jako ówczesna wicemarszałek województwa podpisała umowę o dotację z 2019 r. dla firmy jej zięcia, choć – jak twierdzi – był to podpis techniczny, a decyzję o jej przyznaniu podjął jeszcze poprzedni marszałek województwa Adam Jarubas (obecnie europoseł z list Trzeciej Drogi).
W kwietniu 2024 r. m.in. poseł KO Roman Giertych złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie przez Janik. Sprawa została umorzona. Janik wskazuje na ten fakt, twierdząc, że obecnie ta sprawa jest polityczna, a ministerstwo „powinno się zajmować aktualnymi problemami związanymi z jachtami, kebabami i klubami swingersów”.
Pełczyńska-Nałęcz: nie będzie egzekucji na podstawie przypadkowych domniemań
Sama Pełczyńska-Nałęcz, odnosząc się do pojawiających się właśnie doniesień o możliwych nadużyciach w przyznawaniu dotacji z KPO dla branży HoReCa, stwierdziła, że „słucha obywateli, którzy korzystają z jawności danych i dziękuje za ich zaangażowanie”.
Natomiast – jak stwierdziła – nie będzie „egzekucji funduszowych na podstawie przypadkowych domniemań, internetowych ‘linczów’ i politykierskich pomówień”.
„Uczciwi przedsiębiorcy (a tych jest zdecydowana większość) oraz wszyscy uczciwi inwestorzy (też zdecydowana większość) mogą i powinni się czuć w Polsce bezpiecznie” – napisała.
Czytaj także:
- Zaatakowany m.in. przez polityków PiS producent piwa wydał oświadczenie. Żąda przeprosin
- BIG InfoMonitor: mimo spadku dług branży HoReCa przekracza 2 mld zł
Ministerstwo wskazuje, że termin wezwania nie jest przypadkowy
Z kolei jeśli chodzi o termin wezwania, resort funduszy w przesłanym PAP oświadczeniu zaznaczył, że wezwanie do zwrotu środków jest ostatnim elementem prowadzonych na przestrzeni kilkunastu miesięcy działań Komisji Europejskiej, Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej oraz w konsekwencji Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF).
„W omawianym przypadku wystąpiła sytuacja, w której ze strony IZ (instytucji zarządzającej - PAP) umowę o dofinansowanie podpisała Pani Renata Janik, wówczas wicemarszałek województwa, z firmą, której prezesem był partner jej córki (obecnie jej mąż). Pismem z 30 lipca br. Komisja Europejska nakazała władzom polskim przeprowadzenie działań mających na celu zapewnienie, że wydatki nie zostaną w żadnym zakresie ujęte we wniosku o płatność do KE" – podkreślono w oświadczeniu.
Resort zaznaczył, że „brak możliwości certyfikacji wydatków oznacza, że środki muszą zostać zwrócone przez IZ do budżetu środków europejskich, niezależnie od tego, czy IZ odzyska te środki od beneficjenta czy nie". Ministerstwo dodało, że „jeśli IZ nie ma podstaw do odzyskiwania środków od beneficjenta, wówczas ciężar poniesie budżet województwa”.
Tekst zaktualizowany o oświadczenie ministerstwa o godz. 12.55