Hołownia chce opuścić polską politykę. Aplikował na stanowisko w ONZ

Szymon Hołownia nie wystartuje w najbliższych wyborach na przewodniczącego Polski 2050. Założyciel ugrupowania uznał, że nastał czas dać szansę innym, a samemu poszukać nowego wyzwania. Te wydaje się być dalekie od polskiej polityki, ponieważ marszałek Sejmu zaaplikował na funkcję wysokiego komisarza ONZ ds. Uchodźców.

O swojej decyzji polityk poinformował za pośrednictwem długiego wpisu na platformie Facebook. Hołownia zaczął list od nakreślenia swojego stosunku do macierzystej partii. Przyznał, że nie będzie kandydował na przewodniczącego Polski 2050 w styczniowych wyborach. "To ten etap, ten moment, by przekazać pałeczkę w sztafecie" – przyznał.

W dalszej części podsumował on sześć lat działalności ugrupowania. Od startu w wyborach prezydenckich w 2020 r., w których to Hołownia zdobył blisko 14 proc. i znalazł się na trzecim miejscu, po wybory parlamentarne w 2023 r. i ostatnie dwa lata rządów.

– Te sześć lat w polityce nauczyło mnie więcej o świecie i ludziach, niż cztery dekady wcześniejszego życia. Popełniłem błędy. Szczerze za nie przepraszam. Parę rzeczy udało się – zawsze z zespołem, czy sejmowym, czy partyjnym, czy koalicyjnym – tak, że jestem z tego dumny. I jestem wdzięczny – można przeczytać we wpisie Hołowni.

Na koniec polityk zostawił najciekawszą informację. Przyznał bowiem, że tuż przed weekendem złożył aplikację na funkcję wysokiego komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Odpowiedni nabór zgłosił niedawno sekretarz generalny organizacji Antonio Guterres.

– Nigdy wcześniej Polaka nie było w takim miejscu w strukturach ONZ, a temat wsparcia humanitarnego znam lepiej niż politykę, bo zajmowałem się nim dwa razy dłużej, rozwijając moje fundacje na całym świecie – wyjaśnił Hołownia.

W dalszej części marszałek Sejmu podziękował prezydentowi Karolowi Nawrockiemu, premierowi Donaldowi Tuskowi oraz ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu za poparcie i zaangażowanie w sprawę.

Mówiąc uczciwie: szanse na dziś nie są wielkie, ONZ to skomplikowany, nieprzewidywalny świat. Jednak tydzień temu, gdy zaczynaliśmy ten proces, nie było ich wcale. A mi – przyznam – po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam, gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego „poprzedniego” życia, a który rozumie każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, języka, czy koloru skóry: języka chleba, opatrunku, przytulenia, nadziei. Proszę, byście mi kibicowali – podsumował przewodniczący Polski 2050.