Jarosław Kaczyński stawił się w sądzie na rozprawie z prywatnego oskarżenia

Prezes PiS Jarosław Kaczyński stawił się w warszawskim sądzie rejonowym na rozprawie dotyczącej prywatnego aktu oskarżenia, który przeciwko niemu skierował europoseł KO Krzysztof Brejza. Prezes PiS ma odpowiadać za słowa o „odrażających przestępstwach”.

Sprawa z oskarżenia prywatnego Krzysztofa Brejzy dotyczy słów prezesa PiS podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa z marca ubiegłego roku.

Lider PiS wówczas powiedział o Brejzie: „Znaczący polityk formacji opozycyjnej dopuszcza się bardzo poważnych, a przy tym odrażających przestępstw”. W związku z oskarżeniem prywatnym Brejzy Sejm w marcu uchylił Kaczyńskiemu immunitet.

Kaczyński przed wejściem do sądu powiedział dziennikarzom, że nie widzi żadnego powodu do pojednania z Brejzą „z tego względu, że pojednanie jest możliwe wtedy, jeżeli ktoś coś złego zrobił”.

– Ja, zgodnie ze złożonym przyrzeczeniem, odpowiadałem na pytania i nie ukrywałem niczego, bo przyrzeczenie obejmuje także zobowiązanie do tego, żeby niczego, co jest wiadome, nie ukrywać – zaznaczył.

Natomiast Brejza pytany, czy cieszy się, że Kaczyński pojawił się na rozprawie, odpowiedział, że prezesa PiS obowiązują takie same przepisy jak każdego innego obywatela i tym samym – taka sama odpowiedzialność za słowo.

– Niezwykłe w tej historii jest to, że pierwszy raz w historii państwa cywilizacji zachodniej służby specjalne użyły cyberbroni wobec sztabu opozycji w preparowanej operacji, podsyłając m.in. zafałszowane analizy wyborcze (Brejza był podsłuchiwany Pegasusem w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego KO w 2019 r. – przyp.red. ). Niesamowite jest to, że w tej sprawie doszło do zniszczenia dowodów, zastraszania świadków, złamania płyty – podkreślił Brejza.

Niezwykłe w tej historii jest to, że pierwszy raz w historii państwa cywilizacji zachodniej służby specjalne użyły cyberbroni wobec sztabu opozycji w preparowanej operacji, podsyłając m.in. zafałszowane analizy wyborcze – podkreślił Brejza.

Pełnomocniczka i żona europosła KO Dorota Brejza zaznaczyła, że jeśli Kaczyński przeprosi za swoje słowa, to przeprosiny zostaną przyjęte. W innym wypadku sprawę będzie rozstrzygał sąd.

– Trzeba ponosić konsekwencje słów, których się wyraża. Jeżeli się konsekwencji tych słów nie potrafi przyjąć, to sprawę musi rozstrzygać sąd. Tak się w cywilizowanych państwach i w ogóle w cywilizowanym, demokratycznym świecie rozstrzyga konflikty – zaznaczyła Brejza.

Rozprawie w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia przewodzi sędzia Tomasz Trębicki.

Czytaj także: Sprawa Funduszu Sprawiedliwości. Oto dlaczego Zbigniew Ziobro ma zarzuty kierowania grupą przestępczą

Źródło: PAP, XYZ