Sprawa Funduszu Sprawiedliwości. Oto dlaczego Zbigniew Ziobro ma zarzuty kierowania grupą przestępczą

Działalność Funduszu Sprawiedliwości w latach rządów PiS jest od ponad półtora roku przedmiotem śledztwa Prokuratury Krajowej oraz działań naprawczych Ministerstwa Sprawiedliwości. W związku ze sprawą zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą ma usłyszeć były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

We wtorek prokurator generalny Waldemar Żurek przekazał do sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze oraz o jego zatrzymanie i aresztowanie w związku z nadużyciami przy dotacjach z Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura chce postawić byłemu ministrowi zarzuty kierowania grupą przestępczą, która przywłaszczyła ponad 150 mln zł, oraz popełnienia 26 przestępstw związanych z przekraczaniem uprawnień i niedopełnianiem obowiązków. Według śledczych Ziobro działał świadomie, by uzyskać korzyści majątkowe, osobiste i polityczne, przyznając dotacje nieuprawnionym podmiotom i działając na szkodę państwa.

„Nie ma świętych krów. (...) Państwo prawa oznacza, że nikt – nawet były minister sprawiedliwości i prokurator generalny – nie stoi ponad nim. Młyny sprawiedliwości mielą” – podkreślił na platformie X Żurek.

Fundusz Sprawiedliwości miał pomagać ofiarom przestępstw i ich rodzinom

Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, określany jako Fundusz Sprawiedliwości, powstał, by pomagać m.in. ofiarom przestępstw. Jednak – w ocenie NIK, Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury – dysponowanie pieniędzmi z funduszu okazało się uznaniowe i służyło wyłącznie jednemu środowisku partyjnemu (Solidarnej Polsce, później Suwerennej Polsce), a także korzyściom osobistym.

Czytaj także: NIK: kontrola w Funduszu Sprawiedliwości wykazała rażącą niegospodarność i defraudację

Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Prokuratura Krajowa od ponad półtora roku podkreślają, że wyjaśnienie nieprawidłowości związanych z wydatkowaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości jest jednym z ich najważniejszych zadań.

W ocenie tych instytucji nieprawidłowości polegały na dysponowaniu wielomilionowymi dotacjami państwowymi w sposób niezgodny z prawem i celami funduszu. W ubiegłym roku ówczesny szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar, w 30-punktowym oświadczeniu zadeklarował konieczność wyjaśnienia afery Funduszu Sprawiedliwości oraz doprowadzenia przed wymiar sprawiedliwości osób, które popełniły przestępstwa.

Prokuratura: minister i jego podwładni działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych

Badaniem m.in. sprawy ustawiania konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości zajmuje się powołany w lutym ubiegłego roku specjalny zespół śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej. Prowadzi on wielowątkowe śledztwo, które toczy się m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu odpowiedzialnych za fundusz.

W ocenie prokuratury minister i podlegli mu urzędnicy, działając dla osiągnięcia korzyści majątkowych i osobistych, udzielali wsparcia finansowego beneficjentom programów w sposób uznaniowy i dowolny, mimo że nie miały one związku z celami funduszu. Tym samym działali na szkodę interesu publicznego – Skarbu Państwa – oraz interesu prywatnego, ograniczając dostępność środków dla uprawnionych podmiotów. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia powierzonego mienia i prania brudnych pieniędzy.

W styczniu przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpocznie się proces dotyczący ks. Michała Olszewskiego, prezesa Fundacji Profeto, oraz pięciu innych osób, w tym byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości.

W innych wątkach śledztwa podejrzanymi są m.in. były wiceszef MS, poseł PiS Marcin Romanowski, wobec którego sąd w grudniu ubiegłego roku wydał decyzję o aresztowaniu – Romanowski otrzymał azyl polityczny na Węgrzech – oraz poseł PiS Dariusz Matecki, który w drugiej połowie kwietnia opuścił areszt za poręczeniem majątkowym.

Doszło też do pierwszych wyroków: we wrześniu Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Piotra W., a w październiku Sąd Okręgowy w Szczecinie wydał wyrok skazujący Adriana K. i Piotra S. za „pranie pieniędzy” pochodzących z przestępstwa przywłaszczenia na szkodę Funduszu Sprawiedliwości.

Jednym z wątków zakup oprogramowania Pegasus

Istotnym wątkiem śledztwa jest sprawa zakupu z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości oprogramowania Pegasus, które miało być wykorzystywane przez kontrolowane przez PiS służby do inwigilacji przeciwników politycznych, m.in. z Koalicji Obywatelskiej. Decyzję o zakupie podjął jako wiceszef MS Michał Woś, zawierając z CBA umowę o przekazanie z funduszu 25 mln zł (łącznie Pegasus kosztował 33,4 mln zł, z czego pozostałe 8,4 mln zł pochodziło z CBA), mimo że – jak twierdzi prokuratura – Woś wiedział, iż CBA nie spełniało warunków do uzyskania wsparcia finansowego z tego źródła. W tej sprawie prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia wobec Wosia, który zapewnia, że jego działania były całkowicie legalne.

Pod koniec września Ziobro był przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa, która uznała, że ponosi on odpowiedzialność za nieprawidłowości związane z użyciem Pegasusa i zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ziobro zeznał, że był inicjatorem zakupu Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości, dodając jednak, że finalna decyzja należała do Wosia, który „znał jego kierunkową wolę” w tym zakresie.

Kwestia użycia Pegasusa, także jego legalności, jest przedmiotem innego śledztwa, które prowadzi zespół śledczy nr 3 Prokuratury Krajowej.

W lutym, gdy do sądu trafił akt oskarżenia dotyczący m.in. ks. Olszewskiego, Prokuratura Krajowa oraz Ministerstwo Sprawiedliwości podsumowały, że w całym śledztwie zebrano ponad 1200 tomów akt, przesłuchano 200 świadków i postawiono zarzuty ponad 20 osobom. Przeprowadzono 152 przeszukania, sporządzono 120 opinii biegłych sądowych oraz zabezpieczono obszerną dokumentację m.in. z Ministerstwa Sprawiedliwości, NIK, Krajowej Administracji Skarbowej, organów samorządowych, a także przeanalizowano ok. 50 umów o udzielenie dotacji i dokumentację związaną z ich realizacją.

To jest dopiero początek, dlatego że w ramach postępowania mamy jeszcze bardzo wiele wątków i badamy cały czas kolejne konkursy na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, a także kolejne istotne wątki z nimi związane (...). To dopiero wierzchołek góry lodowej” – powiedział wówczas szef zespołu śledczego nr 2, prok. Piotr Woźniak.

Działania w sprawie funduszu podjęło również Ministerstwo Sprawiedliwości.

W listopadzie 2024 r. ówczesny minister sprawiedliwości podpisał rozporządzenie, które na nowo reguluje zasady przyznawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Zgodnie z jego treścią wyeliminowano tzw. jedenastki, czyli przepis umożliwiający kierownictwu resortu uznaniowe przyznawanie dotacji.

Ponadto pod koniec marca tego roku szef MS wezwał osiem podmiotów, m.in. Fundację Profeto i Stowarzyszenie Fidei Defensor, do zwrotu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Według resortu sprawiedliwości kwota nienależnie pobranych dotacji to łącznie 90 mln zł.

  • Wezwania do zwrotu środków otrzymały:
  • Fundacja Profeto – 66 mln 87 tys. 467 zł
  • Fundacja Mocni w Duchu – 9 mln zł
  • Stowarzyszenie Fidei Defensor – 3 mln 802 tys. 665 zł
  • Fundacja Centrum Pomocy Pokrzywdzonym i Prewencji Przestępczości – 3 mln 435 tys. 534 zł
  • Fundacja Instytut Praworządności – 2 mln 761 tys. 701 zł
  • Fundacja św. Benedykta – 2 mln 138 tys. 76 zł
  • Fundacja RTCK – Rób To Co Kochasz – 1 mln 464 tys. 200 zł
  • Fundacja Instytut Suwerenności i Dziedzictwa w Europie – 638 tys. 328 zł.

Czytaj także: Żadna organizacja nie oddała dotacji z niesłusznie przyznanych łącznie 90 mln zł

Resort podkreślił, że poprzednie władze ministerstwa przyznały pieniądze tym podmiotom, „choć nie spełniały one wymaganych kryteriów bądź miały być przeznaczone na cele odmienne od tych, które finansować miał fundusz”.

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, nie było żadnych nieprawidłowości w wydawaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.

To jest skandaliczna decyzja, która ma polityczne uzasadnienie, bo ta władza nie radzi sobie z rządzeniem we wszystkich dziedzinach życia – stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując wniosek ws. Zbigniewa Ziobry. Jego zdaniem zarzuty wobec niego „są nie do udowodnienia" i chodzi o zemstę, a prawo w Polsce obecnie nie obowiązuje.

Czytaj także: Jarosław Kaczyński o wniosku ws. Ziobry: to jest skandaliczna decyzja

Jest list, w którym Jarosław Kaczyński miał sam ostrzegać Ziobrę

Sam Jarosław Kaczyński przed wyborami w 2019 r. zażądał od Zbigniewa Ziobry, aby kandydaci Solidarnej Polski przestali wykorzystywać środki z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej. Treść listu opublikowała "Gazeta Wyborcza" w 2024 r.

„Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą" – stwierdził wówczas m.in. prezes Kaczyński.

Później pytany o ten list prezes PiS stwierdził, że jeśli został wysłany, to był rezultatem „specyficznego stanu psychicznego", w jakim jego zdaniem znajdują się posłowie startujący w poszczególnych okręgach w trakcie kampanii wyborczej.

Źródło: PAP, XYZ