„The Economist": represje antyimigranckie i tłumienie oporu mogą być wzorem przyszłych działań Trumpa
Obława antyimigrancka w mieście, którego władze są przeciwne polityce rządu, wezwanie wojska i zdławienie protestów – tak zdaniem brytyjskiego tygodnika “The Economist” może wyglądać model antyimigranckiej polityki prezydenta USA Donalda Trumpa, dzięki której będzie mógł zmobilizować swoich zwolenników.
„Jak dotąd protesty w Los Angeles są niewielkie w porównaniu z poprzednimi zamieszkami w tym mieście. Podczas zamieszek związanych ze sprawą Rodney’a Kinga w 1992 r. aresztowano ponad 12 tysięcy osób. W ciągu ostatnich dwóch dni liczba ta wyniosła zaledwie około 60. Sytuacja może się jednak pogorszyć. Podczas gdy mieszkańcy Los Angeles modlą się o spokój i wycofanie wojska z ulic, Ameryka znajduje się w niebezpiecznym momencie” – zaznaczył w swej poniedziałkowej analizie wydarzeń w Los Angeles brytyjski „The Economist”.
Trump ma mandat, by walczyć z nielegalną migracją, ale są też konstytucyjne ograniczenia
Zdaniem gazety niebezpieczeństwo, przed którym stoją Stany Zjednoczone, wynika z napięcia pomiędzy demokratycznym mandatem a konstytucyjnymi ograniczeniami władzy wykonawczej.
Donald Trump został wybrany przez swoich zwolenników z jasnym oczekiwaniem, że stanowczo rozprawi się z problemem nielegalnej imigracji. Jednak, jak zauważa tygodnik, część jego elektoratu interpretuje ten mandat w sposób radykalny – jako przyzwolenie na działania nie tylko kontrowersyjne, ale wręcz sprzeczne z konstytucją.
Jednocześnie Trump nie ukrywa, że jest gotów wykorzystać siły zbrojne do tłumienia protestów przeciwko jego polityce antyimigracyjnej. Zdaniem tygodnika dotychczasowy rozwój wypadków w Los Angeles i konfrontacyjna postawa administracji Trumpa mogą stanowić model dla przyszłych działań prezydenta USA.
Szablon wygląda następująco: ogłoś represje imigracyjne w mieście, którego władze się temu sprzeciwiają, poczekaj na protesty, a następnie wezwij wojsko, by je stłumić. Siłowa interwencja w tym modelu pełni rolę ostrzeżenia dla innych miast, które mogą próbować stawiać opór – stwierdził „The Economist”.
Gazeta jednocześnie wskazała, że takie działania to także sygnały dla “ruchu MAGA” (amerykańska skrajna prawica skupiona wokół prezydenta – przyp. red.), wskazujące, że Trump spełnia swoje wyborcze obietnice.
„Od zamieszek w latach 60., które pomogły wybrać Richarda Nixona, po niepokoje związane z ruchem Black Lives Matter (...) cykl przemocy i represji często przynosi korzyści prawicy, nawet jeśli niepokoje są podsycane przez sam rząd” – zauważył tygodnik, dodając, że mobilizacja wojska i wysłanie go do los Angeles nie miało na celu „przywrócenia porządku”, ale wywołanie konfrontacji, która wzmocniłaby pozycję prezydenta.
W sobotę prezydent Donald Trump zarządził wysłanie 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej do Los Angeles w odpowiedzi na protesty, które wybuchły tam dzień wcześniej po działaniach agentów ICE. Pentagon ogłosił w poniedziałek mobilizację dodatkowych 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej Kalifornii. Tego samego dnia Dowództwo Północne USA poinformowało, że ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej będzie w Los Angeles ochraniać federalne mienie i personel.
We wtorek w mieście nadal trwały protesty i starcia z siłami porządkowymi, a wysyłaniu wojska i Gwardii Narodowej sprzeciwiają się lokalne władze z Partii Demokratycznej.
Źródło: PAP, XYZ