Trump: jeśli protesty pojawią się w reszcie kraju, zareagujemy z taką samą lub większą siłą
Jeśli protesty, takie jak w Los Angeles, rozprzestrzenią się na resztę kraju, "spotkają się z taką samą lub z większą siłą" – powiedział we wtorek prezydent USA Donald Trump.
Biały Dom zdecydował o wysłaniu wojska do miasta, w którym trwają protesty przeciwko nalotom służb USA przeprowadzanym w celu zatrzymania imigrantów.
We wtorek Trump odniósł się do sytuacji w Los Angeles podczas wystąpienia w Gabinecie Owalnym w Białym Domu. Był pytany m. in. o możliwość zastosowania ustawy, która pozwala na użycie regularnego wojska do tłumienia protestów (Insurrection Act). Wskazał, że użyje jej, "jeśli dojdzie do powstania" (ang. insurrection). „Jeśli dojdzie do powstania, z pewnością bym powołał się na to prawo, zobaczymy" – powiedział Trump cytowany przez CNN.
Mówił też o reakcji na potencjalny protest podczas parady wojskowej, planowanej na sobotę w Waszyngtonie. Wskazał, że protestujący zmierzą się z "bardzo dużą siłą". „Ci, którzy chcą protestować, zostaną przyjęci bardzo dużą siłą. A ja nawet nie słyszałem o żadnym proteście” – powiedział Trump.
Pytany o to, jak długo wojsko pozostanie w Los Angeles, Trump wskazał, że odejdzie, "kiedy nie będzie zagrożenia". „To proste. Słuchajcie, to zdrowy rozsądek. … Kiedy nie będzie zagrożenia, odejdą” – cytuje słowa prezydenta CNN. Nie podał jednak konkretnego terminu, do którego mają stacjonować wojska.
W podpisanym przez Trumpa memorandum wskazano, że wojsko pozostanie w mieście przez 60 dni, według uznania szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha – podaje stacje.
"Trump jasno dał również do zrozumienia, że agresywne działania jego zespołu w zakresie egzekwowania przepisów imigracyjnych będą kontynuowane, również w innych częściach kraju" – wskazują dziennikarze CNN.