Japonia doczeka się pierwszej kobiety-premiera? Sanae Takaichi wśród faworytów na następcę Shigeru Ishiby
Dymisja premiera Shigeru Ishiby może doprowadzić do kopernikańskiego przewrotu na japońskiej scenie politycznej. Wśród faworytów do sukcesji po nim jest bowiem Sanae Takaichi, była minister gospodarczego bezpieczeństwa. Jej wygrana sprawiłaby, że pierwszy raz w historii kobieta zostałaby premierem Japonii.
Wybory na szefa partii LDP odbędą się 4 października. Wśród głównych rywali Sanae Takaichi jest Shinjiro Koizumi, minister rolnictwa. Prowadzi on resort od maja, a jego zadaniem było obniżenie cen ryżu, z czego się zresztą wywiązał.
64-letnia Takaichi to reprezentantka frakcji konserwatywnej. Popierają ją ci, którzy nie byli zadowoleni z rządów Ishiby, m.in. były premier Shinzo Abe. Uważają oni bowiem, że to Ishiba odstraszył od partii konserwatywnych wyborców, co doprowadziło do klęski w ostatnich wyborach i sprawiło, że Japonia ma rząd mniejszościowy. Sanae Takaichi zapowiada też, że partia będzie bardziej agresywna i pójdzie na zwarcie z politycznymi rywalami. Jeśli wygra, będzie pierwszą kobietą na stanowisku szefa rządu w Japonii. Ma zresztą duże szanse – w poprzednich wyborach na szefa partii zajęła pierwsze miejsce w pierwszej turze, w drugiej przegrała jednak z Ishibą - pisze "Asahi Shimbun".
Kto jeszcze startuje w wyborach na szefa LDP?
Innym rywalem, mającym jednak mniejsze poparcie niż Shinjiro Koizumi i Sanae Takaichi, jest Toshimitsu Motegi, były sekretarz generalny LDP. On zresztą, jako pierwszy, ogłosił – tuż po dymisji Ishiby – swój start w wyborach partyjnych. Kolejni kandydaci to inny były minister ds. gospodarki Takayuki Kobayashi albo Yoshimasa Hayashi. Kobayashi jest szczególnie popierany przez młodszych parlamentarzystów i działaczy, którzy wierzą, że "najmłodszy" kandydat – ma 50 lat – najlepiej odnowi oblicze partii.
Rządy Ishiby trwały krócej niż rok. Został bowiem premierem 1 października i osiem dni później ogłosił przedterminowe wybory. Niespodziewanie je przegrał, zarówno w głosowaniu do izby wyższej, jak i niższej parlamentu, i musiał powołać rząd mniejszościowy. Do jego dymisji przyczyniły się w tym roku kłopoty gospodarcze, jak i niekorzystna umowa celna, podpisana z USA.