W co inwestować, gdy słabnie dolar? Kierunek wskazuje ekspert z PKO TFI

Utrzymujący się słaby dolar będzie nadal korzystny dla rynków wschodzących, zarówno dla akcji, jak i surowców – uważa Michał Rabiega, wicedyrektor departamentu zarządzania aktywami PKO TFI.

– Nie przekreślałbym jeszcze polskiego rynku. Uważam, że dopóki żyjemy w świecie wysokiej podaży pieniądza i wysokich deficytów, to aktywa ryzykowne, takie jak akcje – w tym polski rynek – mogą jeszcze korzystać, aczkolwiek trzeba mieć z tyłu głowy, że pojawiają się sygnały ostrzegawcze – powiedział Michał Rabiega (wypowiedzi pochodzą z XXXVIII debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI", która odbyła się 29 września).

Polska korzysta z napływu do ETF-ów rynków wschodzących. Nasze problemy nie są wyjątkiem

Jego zdaniem jednym z czynników dobrej koniunktury na warszawskiej giełdzie w ostatnich miesiącach są napływy kapitałów do światowych funduszy.

– Widzimy napływy do ETF-ów rynków wschodzących. Polska ma w nich już jednoprocentowy udział, a to już jest udział niepomijalny z perspektywy inwestorów. Trzeba wziąć pod uwagę ten czynnik i potraktować go wręcz priorytetowo – powiedział.

– Jeżeli pieniądz do ETF-ów rynków wschodzących nadal będzie płynął, to Polska jest naturalnym beneficjentem – i to widzieliśmy w tym roku, gdzie polskie fundusze inwestycyjne nie widziały żadnych napływów do funduszy akcyjnych – dodał.

Wicedyrektor departamentu zarządzania aktywami PKO TFI zwraca uwagę na silne otoczenie makroekonomiczne i na fakt, że gospodarka amerykańska, europejska czy w ogóle gospodarka światowa miały się potknąć na wysokich cłach amerykańskich, ale w zasadzie przeszła po tych wybojach suchą stopą.

– Mamy bardzo silne dane, mocny wzrost PKB versus oczekiwania jeszcze sprzed paru miesięcy. Prawdopodobieństwo recesji amerykańskiej to około 30 proc., więc to w miarę kontrolowalny poziom – powiedział.

– Mocna gospodarka i duża podaż pieniądza przekładają się na to, że aktywa ryzykowne dostają wiatr w żagle – dodał.

Michał Rabiega ocenia, że Polska nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o problemy, z którymi mierzy się gospodarka.

– Duży deficyt to problem wielu regionów świata. Duży znak zapytania, jak długo świat może jechać na zapożyczaniu się sektora finansów publicznych. W sierpniu mieliśmy próbkę tego, jak rynki mogą zareagować w sytuacji, kiedy pojawi się jakaś żółta lampka – powiedział.

Czytaj także: MF: Dług Polski ma sięgnąć 75 proc. PKB w 2029 r. Przekroczymy też krajowe progi ostrożnościowe

Wiadomo było, że wysokie wyniki sektora bankowego skuszą polityków

– Pojawiła się koncepcja wyższego opodatkowania polskich banków, co zostało źle odebrane – również w kontekście możliwości utrzymania luźnej polityki fiskalnej w przyszłości – dodał.

Jego zdaniem pojawia się pytanie, czy to oznacza koniec dobrego zachowania polskich akcji, czy to było coś, na co rynek czekał.

– Od wielu miesięcy spekulowaliśmy, że wysokie wyniki sektora bankowego prędzej czy później skuszą polityków do tego, żeby jakimiś regulacjami je trochę obniżyć i skorzystać z tych wysokich zysków – powiedział wicedyrektor departamentu zarządzania aktywami PKO TFI.

Polecamy: „Lepiej opodatkować banki niż polskie rodziny”. FOR: Polacy już dostali po kieszeni

Słaby dolar to zjawisko pozytywne dla rynków wschodzących

W jego opinii dopóki amerykański dolar jest słaby, to jest to środowisko raczej pozytywne dla rynków wschodzących (EM) i surowców.

– Jeżeli polityka fiskalna na świecie, w Stanach Zjednoczonych czy w Europie, będzie funkcjonować tak jak do tej pory, to jest otoczenie, które sprzyja makro itd. Jeżeli do tego dołożymy, że cięcia stóp wynikają z tego, że bank centralny może to robić, a nie musi, to jest to pozytywny scenariusz dla gospodarki i dla rynków kapitałowych – powiedział.

– Dopóki warunki makro są korzystne, to trudno zakwestionować trend, który obserwujemy – dodał.

Michał Rabiega wskazuje, że geopolityka jest zjawiskiem, na które nie mamy najmniejszego wpływu.

– Jesteśmy bardziej odbiorcą informacji, które do nas spływają. Trudno prognozować jakieś wydarzenia. Nieco słabszy sentyment wokół Polski może wynikać z faktu, że mieliśmy bardzo wysokie oczekiwania co do zakończenia wojny w Ukrainie. Pozytywny scenariusz się nie zmaterializował, więc ryzyko geopolityczne zostało odbudowane – powiedział.

– Różnice w dynamikach wzrostu, bardzo wysokie tempo zadłużania się, rosnący współczynnik rozwarstwienia społecznego w wielu krajach – to wszystko nie pomaga, a bardziej tworzy napięcia. Trzeba trzymać rękę na pulsie i bacznie obserwować różne regiony. Mocno przywiązujemy uwagę do wojny w Ukrainie, ponieważ jesteśmy blisko, ale im dalej od tej szerokości geograficznej, tym mniejsze znaczenie ma ta wojna, a większe mają czynniki makro czy flowy – dodał.

Za wzrosty zysków odpowiadają spółki mające bezpośrednie związki z AI

Wicedyrektor departamentu zarządzania aktywami PKO TFI zwraca uwagę, że 80 proc. wzrostu EPS (zysk na akcję) z ostatnich 3 lat wygenerowały spółki, które mają bezpośredni kontakt ze sztuczną inteligencją.

– 80 proc. nakładów inwestycyjnych tych spółek też poszło w obszar sztucznej inteligencji i nowych technologii. Gdybyśmy mieli jakiekolwiek zakwestionowanie dalszego wzrostu inwestycji w tym obszarze i docelowo ich monetyzacji, to byłoby coś, co mogłoby zmienić bieg historii. Natomiast póki co wyniki są dobre, inwestycje są pompowane w AI i wyścig w tym obszarze nadal trwa – powiedział.

W jego opinii poziom euro–dolara, który obecnie obserwujemy, nie jest niczym nadzwyczajnym.

– Jeśli spojrzymy na trochę dłuższy horyzont czasu, poziom 1,20 nie budzi emocji, ponieważ utrzymywaliśmy się wokół parytetu przez jakiś czas. To nie jest nic nadzwyczajnego i nie powinniśmy się łapać za głowę, widząc słabego dolara – powiedział Michał Rabiega.

Wskazuje, że złoto przez długi czas było naturalnym zabezpieczeniem przed inflacją.

– Ta korelacja się urwała w 2022 r., zmieniliśmy paradygmat i teraz złoto jest świetnym hedgem na geopolitykę, jest metalem, który w swoje rezerwy kupują banki centralne. Polska zrobiła ogromne zakupy, ale nadal złoto stanowi na świecie tylko ok. 20–22 proc. rezerw, a wiele banków centralnych rezerw w złocie ma dużo mniej, więc potencjał do tego, żeby kumulować złoto, a trochę zdolaryzować rezerwy banków centralnych, jest – powiedział.

Przy dobrym zachowaniu kursu złota włączyli się do gry inwestorzy, co widać po silnych napływach do ETF-ów na złoto.

Polecamy: „Zamknięcie” USA stało się faktem. Oto, co to oznacza w praktyce

– Najczęściej zaczynamy analizę różnych klas aktywów od czynników flowowych, bo możemy sobie coś wyceniać, ale nie można tego robić w oderwaniu od czynników flowowych. Jeżeli inwestorzy kupują złoto, jeżeli widzimy, że ten trend ma uzasadnienie, to trzeba to brać pod uwagę. Dotyczy to również rynku akcji – powiedział Michał Rabiega.

Jeśli chodzi o ropę naftową, to koncern BP prognozuje, że popyt będzie rósł aż do 2030 r. Żyjemy czynnikami ESG, zwiększeniem zielonej energii itd., natomiast nie możemy zapomnieć, że duża część rynków wschodzących, w których perspektywa wzrostu w ostatnim czasie jeszcze się poprawiła, konsumuje bardzo dużo energii z ropy naftowej. Nadal więc są czynniki, które powodują, że przez najbliższe kilka lat popyt na ropę naftową powinien systematycznie lekko rosnąć – dodał.

Źródło: PAP