Jak nowa umowa UE z Ukrainą wpłynie na interesy polskich producentów żywności? Zapytaliśmy przedstawicieli branży

Od 29 października 2025 roku obowiązuje nowa umowa handlowa między Unią Europejską a Ukrainą, kończąca okres pełnej liberalizacji importu z Ukrainy. Dla XYZ jej zapisy komentują przedsiębiorcy z branży spożywczej.

Z dniem 29 października 2025 roku zakończył się obowiązujący od wybuchu wojny okres jednostronnego zniesienia ceł i kontyngentów na towary z Ukrainy. Od teraz wymiana handlowa między Unią Europejską a Ukrainą będzie prowadzona na zasadach określonych w nowym porozumieniu handlowym, które zastępuje tymczasowe przepisy liberalizacyjne.

Czytaj więcej: Nowa umowa handlowa UE–Ukraina weszła w życie

Jak nowe porozumienie z Ukrainą wpływa na działalność polskich producentów?

Marcin Hydzik: import produktów mleczarskich z Ukrainy stanowi uzupełnienie polskiej oferty

Marcin Hydzik, prezes zarządu Związku Polskich Przetwórców Mleka: – Mimo że w stosunku do warunków handlowych obowiązujących w ramach umowy stowarzyszeniowej pomiędzy UE a Ukrainą, która weszła w życie w 2017 r., aktualnie niektóre kontyngenty zostały zwiększone, z perspektywy polskiej branży mleczarskiej nie jest to budzące niepokój zagadnienie. Udział importu z tego kraju w polskim imporcie mleczarskim ogółem, a także relacja ilości importowanych z Ukrainy do Polski produktów mleczarskich do wielkości naszej produkcji co prawda zaczęły powoli rosnąć, ale dostępne dane liczbowe nie dają na razie powodów do zaniepokojenia.

Aktualnie obowiązujący kontyngent bezcłowy na OMP (odtłuszczone mleko w proszku) importowane z Ukrainy to 15 400 ton dla całej UE, przy czym w okresie od stycznia do sierpnia 2025 r. sama Polska wyprodukowała około 119 000 ton odtłuszczonego mleka w proszku, a sprowadzono do Polski z Ukrainy 6408 ton tego produktu.

Produktów fermentowanych, w przypadku których handel był i jest całkowicie bezcłowy, w tym roku z Ukrainy nie sprowadzono w ogóle, tymczasem wyeksportowaliśmy ich tam niemal 6 tys. ton.

Kontyngent dla ukraińskiego masła sprowadzanego do UE to aktualnie 7000 ton, ale od stycznia do sierpnia br. Polska wyprodukowała ok. 171 000 ton tego produktu, a z Ukrainy w tym czasie sprowadzono 1750 ton, a rok wcześniej – 163 tony. Importu serów i twarogów z Ukrainy do Polski w tym roku nie odnotowano, ale nasz eksport do tego kraju to 13 133 tony, przy produkcji wynoszącej jak na razie nieco ponad 700 000 ton.

Dlatego wydaje się, że import produktów mleczarskich z Ukrainy z jednej strony stanowi uzupełnienie polskiej oferty, co może mieć związek z dużą liczbą uchodźców, którzy być może tęsknią za rodzimymi smakami. Z drugiej strony część produkcji prawdopodobnie jedynie przejeżdża przez nasz kraj i trafia na rynki innych państw członkowskich UE. Trzecią kategorię mogą stanowić produkty, które trafiły z Polski na Ukrainę w ramach procedur uszlachetniania i zostały ponownie zaimportowane.

Warto zauważyć, że zgodnie z danymi Komisji Europejskiej na Ukrainie według stanu na czerwiec br. było 60 zakładów przetwórstwa mleka i chłodni składowych zatwierdzonych do eksportu na rynek UE. Liczba ta stopniowo rosła – przed 2022 r. zatwierdzonych zakładów było 13, w 2022 r. zatwierdzono dalszych 15, w 2023 kolejnych 16, w 2024 dodatkowych 14, a od początku bieżącego roku już 5. Mimo dosyć dynamicznego wzrostu liczby zatwierdzonych zakładów nie widać bezpośredniej korelacji pomiędzy jej zmianami a wzrostem importu produktów mleczarskich do Polski.

Zmiana dotychczasowych zasad handlu prawdopodobnie zwiększy napływ ukraińskich towarów na rynek UE, ale w przypadku przetworów mlecznych raczej nie będzie to miało większego znaczenia dla polskiej branży mleczarskiej jako całości, gdyż import z Ukrainy nie jest tak duży, by istotnie wpływać na sytuację na rynku polskim czy unijnym.

Jacek Zarzecki: zarówno ukraińscy producenci, jak i polscy, nie mogą być w pełni zadowoleni

Jacek Zarzecki, Polska Platforma Zrównoważonej Wołowiny: – Można było się spodziewać, że liberalizacja umowy DCFTA z Ukrainą wejdzie w życie. Warunki liberalizacji nie są nowe – Komisja Europejska przygotowywała się do nich od zeszłego roku. Jeżeli spojrzymy na te ilości bez emocji, nasuwa się myśl: produkty najbardziej wrażliwe zliberalizowano w sposób umiarkowany – co prawda na gorszych warunkach niż w umowie z 2016 r., ale na dużo lepszych niż po agresji Rosji na Ukrainę. Większość produktów uwzględniono w podobnej ilości jak przy ATM, część zliberalizowano w całości, a część pozostawiono bez zmian.

Z umowy nikt nie jest zadowolony, mimo że Taras Kaczka mówi o sukcesie negocjacyjnym. Jeżeli porównamy kluczowe ilości produktów, na których zależało Ukrainie, to liczyli na dużo więcej. Polska zaś liczyła na mniejszą „uległość” UE wobec Ukrainy, szczególnie w odniesieniu do miodu, drobiu czy cukru.

Zapowiedziano dalszą liberalizację po 2028 r. Nastąpi ona, jeżeli Ukraina spełni wymogi w zakresie dobrostanu zwierząt i stosowania środków ochrony roślin.

W Polsce od 15 września 2023 r. obowiązuje rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy niektórych produktów rolnych. Wszyscy doskonale wiedzą, że jest ono niezgodne z prawem UE. Nowa umowa handlowa z Ukrainą de facto legalizuje wprowadzanie przez kraje członkowskie UE zakazów importu żywności. Zakaz taki może być wprowadzony, jeżeli dany kraj członkowski uzna, że import powoduje „poważne trudności”.

Wprowadzenie embarga musi być poprzedzone miesięcznymi negocjacjami. Istnieje jednak furtka do natychmiastowego działania i wprowadzenia zakazu importu „z dnia na dzień” ze względu na „ważny interes społeczny”.

Pytanie brzmi: czy liberalizacja umowy z Ukrainą i zwiększony import będzie miał wpływ na nasz rynek krajowy, czy też będzie stanowił konkurencję dla produktów polskich na rynku europejskim, gdzie w większości eksportujemy naszą żywność.